Koleżanka poprosiła mnie o pomoc przy zakupie tabletu dla swojej 7- letniej córki, która właśnie idzie do pierwszej klasy i chciałaby mieć własne urządzenie.
Tablety stały się ostatnio jednym z głównych prezentów komunijnych, dlatego myślę, że nie będzie tak źle z wdrożeniem e-podręczników.
Przeszukałam sieć, a że lubię Androida, postanowiłam znaleźć coś fajnego i niedrogiego. Wybór padł na Asus Mem Pad (http://www.komputronik.pl/product/192557/Komputery/Tablety/ASUS_MeMo_Pad_HD_7_Etui.html).
Wybrałam go z powodu dwóch kamer, ciekawego wyświetlacza i czasu pracy na baterii.
W sklepie doradzono nam, żeby od razu wykupić ubezpieczenie i to była bardzo dobra decyzja, bo nie minął tydzień, dzieciaki zdążyły go uszkodzić. Wymiana przebiegła bez żadnych komplikacji i dziewczynka otrzymała nowy tablet. Miałam nadzieję, że teraz trochę bardziej o niego zadba.
Nie minął drugi tydzień, a przestał łączyć się z Internetem przez wi-fi. Okazało się, że został zawirusowany przez jakąś,niestety nierozwijającą, gierkę. Tym razem więc ja stałam się pomocna – gierkę usunęłam i zainstalowałam darmowy program antywirusowy AVG, bo właśnie taki mam w swoim telefonie.
Teraz wszyscy zwolennicy iPada zapewne mnie zaatakują, że gdybym wybrała Apple, to nie byłoby takich problemów. Nie do końca zgodzę się z nimi, bo tutaj właśnie pojawia się rola nas – dorosłych. Jestem bowiem zdania, że każde urządzenie: laptop, komputer, tablet czy telefon – najpierw powinni mieć dorośli, przetestować je i zainstalować te aplikacje, które uważają za odpowiednie dla swojego dziecka. Jako „opiekunka” tabletu zainstalowałam więc fajne – moim zdaniem – aplikacje, które pomogą w nauce pisania, liczenia czy słownictwa języków obcych.
Minął tydzień i ponownie dostałam tablet – nie łączy się z Internetem. U mnie łączył się bez problemu, więc stwierdziłam, iż muszę mamę dziecka przeszkolić z używania, żeby mogła rozwiązywać takie problemy. Przy tym zauważyłam, że nie ma żadnej z aplikacji, które zainstalowałam – i to mnie załamało, bo zamiast tego pojawiła się gierka, gdzie “wyciska się pryszcze”. Odinstalowałam ją więc i jeszcze raz z uporem maniaka dodałam aplikacje edukacyjne i założyłam kontrolę rodzicielską, co spowodowało, że aplikacje będzie mogła zainstalować tylko osoba znająca PIN. Jeżeli rodzice są rozsądni, to tego PIN-u nie podadzą dziecku i to oni zdecydują, jakie aplikacje powinny pojawić się na tablecie.
Myślę, że to rozwiąże problem również w ramach e-podręczników. Taką kontrolą będzie można zabronić uruchamiania gierek w czasie, który powinien być poświęcony na naukę.
Wybierając aplikacje posłużyłam się blogiem naszej koleżanki Joli Okuniewskiej : http://www.tableciaki.blogspot.com/.
Aplikacje, jakie zainstalowałam to:
Animoto – tworzenie filmiku ze zdjęć i filmów
Magisto – tworzenie filmiku ze zdjęć
How to Draw – do nauki rysowania; rozwija zdolności manualne dzieci
Everyday Words Free – do nauki języka angielskiego
Learn & Play – do nauki języka angielskiego;Sama mam w telefonie zainstalowane i moja 4,5-letnia siostrzenica podaje mi telefon i prosi, żeby jej włączyć angielski.
Viber – umożliwiająca rozmowę przez połączenia WI-FI
Szalone Literki – fajna aplikacja ucząca liter i pisania wyrazów, niestety w wersji free jest ich bardzo mało.
Ostatnia aplikacja mnie samą bardzo wciągnęła i…. uprawiam warzywa, produkuję dżemy, piekę chleb – jedyna gierka w która sama gram 🙂
- Prima Aprilis - 19 lipca 2015
- Eduzmieniacze – kreują kariery - 3 kwietnia 2015
- Londyn. Targi BETT, Apple Education Summit i wizyta w szkołach – (21- 22 stycznia 2015) - 10 marca 2015
14 odpowiedzi na “Jaki tablet wybrać?”
Noooo…
I jak może się takim tabletem posłużyć zupełnie nie obeznany z systemami użytkownik? Android OK – ale specjalnie spreparowany pod dziecko ze świadomymi i przeszkolonymi rodzicami? Nie za duże wymagania dla masowości?
A co do samej trwałości sprzętu – nie ma niezniszczalnych tabletów. Faktem jest jednak, że to, co wytrzymują iPady w głowie się nie mieści…
A czy naprawdę trzeba kupować tablet siedmioletniemu dziecku?
@Agata: i „trzeba” i „naprawdę” …
Tablety to urządzenia o NAJBARDZIEJ NATURALNYM interfejsie. Mogą być obsługiwane (sensownie !) przez dzieci mające mniej, niż 2 lata !
Jeżeli zrobimy wykres efektywności rozwoju mózgu dziecka, to zauważymy, że im młodsze dziecko, tym ta efektywność jest większa. Rozwój mózgu definitywnie kończy się w wieku ok. 25 lat, a burzliwy rozwój chyba gdzieś koło 17-18 …
Dzieci, które w wieku 2-6 lat mogą (przy pomocy tabletów) uczyć się dźwięków, literek, rozwijać psycho-motorycznie, liczenia, interakcji itp. uzyskują ogromną przewagę funkcji POZNAWCZYCH swojego mózgu w stosunku do dzieci, które nie korzystały z takich narzędzi.
Niektórzy straszą, że korzystanie z tabletów przez małe dzieci to „koniec świata”. Dzieci rzekomo mają być nadpobudliwe, chaotyczne itp.
To NIEPRAWDA !
Jest dokładnie odwrotnie !
Dzieci niszczą swoje charaktery z powodu kontaktu z TRADYCYJNYMI komputerami oraz z TRADYCYJNYMI programami !
Sterowanie klawiatura i myszką jest frustrujące i NIENATURALNE. Obsługa idiotycznych programów, które mają tragiczną ergonomię (zaprojektowaną chyba przez kompletnych głupków) również niszczy psychikę użytkownika. W szczególności takie złe programy mają niszczący wpływ na psychikę małych dzieci.
Ale jeżeli ktoś wybierze odpowiednie programy – to wówczas tych wszystkich problemów nie ma, a są same zalety. Dzieci robią fascynujące postępy !
Dawniej wszyscy byli w szoku, gdy czytali o „cudownych dzieciach”. Dzisiaj taką „cudowność” można zafundować każdemu dziecku dzięki tabletowi z odpowiednim oprogramowaniem …
Zobaczycie, jaka będzie KATASTROFA dla tradycyjnego systemu edukacyjnego, gdy za 3-4 lata pójdą tam dzieci, które od zawsze bawiły się tabletami !
One po prostu ZBOJKOTUJĄ ten chory system !
Same znajdą wiedzę, same się jej nauczą.
Dla nich tradycyjny system będzie tak koszmarnie głupi, jak by kazać dzisiaj księgowemu zrobić bilans dużej firmy za pomocą liczydła lub kazać inżynierowi zaprojektować prom kosmiczny dając mu suwak logarytmiczny …
Pamiętajcie !!!
Do szkół nadciąga NAJPOTĘŻNIEJSZE TSUNAMI WSZECHCZASÓW – dzieci od zawsze używające tabletów !
BORN to TABLETS !
My możemy sobie tutaj „gadu gadu” o rewolucji w edukacji, ale za 3-4 lata to będzie po prostu katastrofa obecnego systemu, bo nagle w naszym systemie edukacji pojawią się KOSMICI !!!
Panie Piotrze
Mam dokładnie takie same spostrzeżenia. Kiedy widzę tablet czy smartfon w rączkach dziecka zawsze mam wrażenie, że to jest urządzenie dla dzieci wprost stworzone. Nie trzeba żadnemu maluchowi pokazywać jak to trzymać, jak klikać, przeciwnie od niech można się uczyć. Żaden nastolatek już tak naturalnie nawet nie trzyma w dłoniach tabletu tak jak maluchy.
Pisze pan o tradycyjnych programach, że szkodzą dzieciom. A jakie programy edukacyjne na tablety uważa Pan za dobre dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym? Które Pana zdaniem szkodzą?
Odpowiedział Pan też na moje pytanie, które mnie ostatnio nurtuje na temat wykorzystywania pomocy dydaktycznych analogowych i cyfrowych. Jak działa proces uczenia się dajmy na to podczas gry w memory na kartonikach, a jak to samo np w aplikacji komputerowej? Czy dziecko lepiej zapamięta wyrazy pisane długopisem, czy na ekranie? Co wybrać na zajęciach, w jakich proporcjach? Czy lepiej dziecko zapamięta wyrazy wyświetlane na ekranie, czy drukowane na papierze? Są już jakieś wiarygodne badania na ten temat?
@Anna:
1. Moja uwaga o złych i dobrych programach dotyczy ich ergonomii. Spotykałem programy tak karygodnie źle zaprojektowane, że miotałem się w bezsilnej wściekłości wobec Stwórcy, że dopuścił aż tak duży margines głupoty rodzaju ludzkiego …
Oto przykładowe wady:
– zbyt wolna reakcja na polecenia dotykowe (to całkowicie dyskwalifikuje program)
– brak szybkiego konfigurowania (np. wielopoziomowe menu wymagające wielu dotknięć, aby skonfigurować program)
– niejednoznaczne opisy (np. napis „Wył” można interpretować sprzecznie jako „wyłącz” lub „wyłączone”
– skupianie się w programach na FORMIE, zamiast na TREŚCI. Przykład: program do symulacji oddziaływania fal morskich na brzeg, w którym przedstawione są ochronne pale drewniane wbite w dno w celu ochrony brzegu. Obraz tych drewnianych pali przedstawia nawet SŁOJE i nierówną strukturę drewna !
Ale sama ISTOTA procesu, czyli ZAŁAMANIE SIĘ FAL jest przedstawiona tak nieczytelnie, że właściwie nie wiadomo o co chodziło autorowi.
Tymczasem symulacja powinna przedstawiać przeszkodę i zachowanie się fal w sposób SYMBOLICZNY. Wtedy NIC NIE ROZPRASZA uwagi ucznia i liczy się wyłącznie ISTOTA procesu !
Inną wręcz kopalnią takich katastrofalnych błędów edukacyjnych jest edukacja na stronach NBP. Zaglądnijcie tam, a zobaczycie żenujący popis nieudaczników nie rozumiejących słowa SYMULACJA PROCESU.
Przykłady takiego przerostu formy nad treścią są liczone chyba w miliardach. Właściwie 99% obecnych programów „edukacyjnych” nadaje sie wyłącznie na śmietnik. Nie powinno się ich w ogóle pokazywać uczniom. Dla mnie proces poszukiwania wartościowych programów jest droga przez mękę, gdyż muszę przeglądnąć ogromną ilość takich nieporozumień pseudo-edukacyjnych, aby znaleźć coś, co „jako-tako” spełnia moje wymogi …
Coś tam się znajduje, ale powiedzmy sobie szczerze: SZAŁU NIE MA …
Przykładowe ZALETY, którymi powinny się charakteryzować dobre programy edukacyjne:
– płynne reagowanie na dotyk
– przejrzyste menu
– zero formy, max treści
– przedstawianie tylko ISTOTY omawianego procesu
– skalowalność procesów (np. prawo grawitacji – pokazane w skali atomów, człowieka, układu słonecznego, galaktyki, wszechświata, lub w przypadku historii od skali miasta do skali kontynentu, od skali dni/miesięcy do skali tysiącleci, od jednej warstwy, np. granic, po wielowarstwową prezentację historii: granice, rolnictwo, kultura, kolej, drogi, transport morski, języki, demografia wg DNA, zwierzęta, rośliny, topografia, przemysł, gospodarka itp.)
2. Zapamiętywanie. Tutaj jest problem związany z SENSEM i CELEM edukacji. Czy chodzi nam o „zapamiętywanie” czy o ZROZUMIENIE ?
Kto nam broni używać kilku metod ?
Należy wziąć pod uwagę ROZWÓJ TECHNOLOGII. Za parę lat obawy o kiepską jakość ekranów dotykowych będą tak samo śmieszne, jak obawy ludzi w XIX wieku, że z powodu kolei żelaznych krowy przestaną nieść jajka, albo że „maszyna cięższa od powietrza nie będzie latać”.
3. Pisanie ręczne. To prawda, że trudniej będzie się ludziom nauczyć kaligrafii i pisma ręcznego. Ale tak samo trudniej dzisiaj znaleźć kowala do zrobienia podkowy. Tylko co z tego ?
4. Badania.
Nie może być żadnych wiarygodnych badań z dwóch powodów:
– historia tabletów to tak naprawdę ostatnie kilkanaście miesięcy
– wszelkie badania z definicji nie są dla mnie wiarygodne, gdyż badają one procesy w zbyt dużym uproszczeniu, a zbadanie procesów bez uproszczeń przypominałoby policzenie ziaren piasku na wszystkich plażach świata: jest to bez sensu i zbyt kosztowne.
Proponuję zamiast „badać”, po prostu uczestniczyć w rewolucji w edukacji i na bieżąco obserwować efekty. Będą dobre, to kontynuować, będą złe, to korygować. Tzw. „learning by doing” …
************
Podsumowanie:
– zdecydowanie należy dawać dzieciom tablety
– tablety nie powinny być jedyna metodą przekazywania wiedzy
– najważniejsza jest JAKOŚĆ programów (dzisiejsza jest żenująco niska i w pewnym sensie jest powodem ośmieszania całej idei edukacji „tabletowej”
Dlaczego nie? Moje argument za, że jeżeli jest pod kontrolą rodziców, może być dodatkowym narzędziem do nauki, bo jest wiele gier, które pomagają w nauce liter, pisania czy wykonywania operacji matematycznych. Można też zabrać go ze sobą w podróż i zamiast krzyczeć rodzicom z tyłu w samochodzie obejrzeć jakąś fajną bajkę. Moja 4,5 letnia siostrzenica ma tablet gdzie poznaje literki, uczy się liczyć a w podróży ogląda bajki, ale to rodzice instalują aplikacje i ustalają jak długo może bawić. Nie ważne są narzędzia, ale to jakie wyznaczymy granice, musimy tego uczyć od najmłodszych lat, pokazywać im tablet, ale też czytać im książeczkę i razem z nimi oglądać bajkę. Więc poproszę o argument przeciw zakupom tabletu, moim zdaniem lepszy zakup niż tablet czy kład.
Odkrywam zalety tabletu. Z moimi uczniami będę bawić się i uczyć z wykorzystaniem tabletów, ale najpierw ustalimy zasady korzystania z nich. Na pewno nie będzie to codziennie i nie cały dzień. Będę pisać na blogu, jak to się sprawdza i jakie refleksje mam po zajęciach. Cieszę się na te nowości.
no na pewno nie jest łatwo wybrać dobry sprzęt, szczególnie dla dziecka, które nie zawsze może wykorzystać jego funkcje. Ale jak ja szukałam tabletu dla swojej pociechy to weszłam po prostu na stronę aktin.pl oni mają całe wyposażenie do szkoły więc i tablet typowo szkolny.
najlepiej polecać sprzęt w zależności od przedziału cenowego i od sposobu korzystania ze sprzętu, ja mam Asus Nexus 7 II i jestem zadowolony
Witajcie,
nie ma badań odnosnie samych tabletów, to fakt. Ale są badania odnośnie komputerów ogólnie i ich wykorzystania przez dzieci.
Polecam książkę: Jak uczy się mózg. Manfred Spitzer.
Jej lektura dała mi do myślenia.
Na pewno kontrola rodzica przy każdym narzędziu jest potrzebna, ale być może jeszcze ważniejsza jest decyzja KIEDY zacząć? Wg neurodydaktyków wiek 4 lat to o jakieś 3-4 lata za wcześnie.
Poza tym jako początkujący co prawda rodzic (za to znający nieco TIK i stosujący je na co dzień w pracy i życiu) zastanawiam się na ile konkretne narzędzie/zabawka organizuje tak przestrzeń domową, że zmusza mnie/mobilizuje do zabawy z dzieckiem, co jest przecież tym bardziej ważne im mniej ma dziecko lat.
Wyobrażam sobie, że łatwiej mi będzie puścić dziecku film na tablecie czy komputerze i odejść niż dać mu klocki/plastelinę/pisaki i odejść.
Nasz synek ma 14 miesięcy i na razie nie ogląda jeszcze w ogóle bajek. TV nie mamy, a w komputerze zdarzyło mu się raz czy dwa z nami obejrzeć Smerfy.
Oglądał za to filmiki z nim samym, jako maluchem.
Dodam, że oboje z mężem często pracujemy przy laptopach i synek to widzi. Sam bardzie się do klawiatury i myszki, które mu odczepiam od laptopa, aby mógł się nieco pobawić (mam doczepianą nawet klawiaturę, aby nie być w zasięgu pola wytwarzanego przez laptop – kończy się ono wraz z klawiaturą laptopa dokładnie, taka ciekawostka).
Zobaczę jak to się będzie rozwijało. Nie sądzę, żeby nasz synek miał problemy z nauczeniem się obsługi tableta czy telefonu. Wszystko w swoim czasie.
Myśmy się nauczycili czytać i pisać zanim poszliśmy do 0 a nie było jakiś specjalnych programów do tego, tylko rodzice:)
Pani Barbaro, bardzo dziękuję za te aplikacje do edycji video/foto, szalenie mi się przydadzą)
No ja nie mam własnych dzieci, ale dużo uczestniczę w życiu moich siostrzenic i na prawdę dużo z nimi bawię się manualnie, rysują, kolorują, tworzą własne cuda, tablet też już mają, ale na nim to raczej bajkę czy nauka literek i to też pod moim czy rodziców okiem. Natomiast sprawdza się idealnie w podróży, oglądają bajkę :). Chodzi o to, żeby tablet, telewizor czy komputer nie wychowywał i nie zastępował zainteresowania rodziców czy opiekunów dzieckiem.
Z moimi pierwszakami pracuję z tabletami od stycznia – raz w tygodniu, na 1 godzinie lekcyjnej. Tablet był najpopularniejszym prezentem gwiazdkowym. Na 20 uczniów mamy 15 tabletów (sprzęt prywatny). Założyłam w klasie wi-fi. Dzieci są zachwycone, rodzice również, a ja niezwykle zafascynowana. Tablet to narzędzie edukacyjne. Zamiast zrobić dzieciom 3 karty pracy powiedzmy na dodawanie i odejmowanie w zakresie 10, robię grę w programie zondle lub LearningApps. Takie zajęcia to wielka motywacja, aktywność, ciekawość. Chęć sprawdzenia nowej aplikacji. Jestem bardzo zatabletami w szkole!
[…] Odinstalowałam ją więc i jeszcze raz z uporem maniaka dodałam aplikacje edukacyjne i założyłam kontrolę rodzicielską, co spowodowało, że aplikacje będzie mogła zainstalować tylko osoba znająca PIN. Jeżeli rodzice są … […]