Miałam okazję zobaczyć, jak wygląda edukacja w Londynie, odwiedzając kilka szkół podstawowych oraz jedno przedszkole.
We wszystkich tych placówkach pojawiało się kluczowe słowo: „responsibility” – i to w każdej kwestii: nauki, zainteresowań czy odpowiedniego stroju na podwórko.
Szkoły są zamknięte z zewnątrz i nikt tam nie może wejść. Natomiast w środku są otwarte i uczniowie czują się w nich bardzo swobodnie. Nie muszą być odprowadzani z jednej sali do drugiej przez nauczyciela i mogą też sami wychodzić na podwórko.
Jeżeli chcą w trakcie lunchu pograć sobie na jakimś sprzęcie muzycznym lub rozwijać swoje zdolności plastyczne – mają taką możliwość.
Wszystkie sale są otwarte, więc mogliśmy zajrzeć do każdej z pracowni.
Dzieci brytyjskie uczą się języka chińskiego, podczas gdy w Polsce dominuje jedynie angielski, a czasem niemiecki.
W tych szkołach nawet mali uczniowie gotują,
tworzą karmniki dla ptaków, korzystając ze sprzętów, które u nas widzę w Centrum Kształcenia Praktycznego, gdzie ich obsługi uczą się chłopaki dopiero w wieku 16 lat.
Ja pamiętam takie zajęcia z czasów, kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, a teraz poznikały kuchnie szkolne z powodu Sanepidu. Nasi uczniowie siedzą w ławkach i pozyskują wiedzę tylko teoretycznie, a cała ich naturalna kreatywność jest niestety sukcesywnie zabijana.
Nie chcę się zastanawiać, co jest tego przyczyną ani też już więcej narzekać, ale przede wszystkim podzielić się z Wami tym, co widziałam.
Sale są kolorowe i pełne prac uczniów. W każdej klasie jest nauczyciel główny oraz drugi – wspomagający, i to w również grupach, gdzie nie ma dzieciaków z orzeczeniami i o mniejszej liczebności.
Zauważyłam także, że podręczniki nie są własnością uczniów, ale szkoły. Leżą one sobie na półkach tak samo jak zeszyty, w których uczniowie wklejają „kserówki”, piszą i rysują, a nie są to wcale zestawy ćwiczeń z wydawnictw.
Wszystkie ławki ustawia się w taki sposób, aby dzieciaki pracowały w grupie.
Bardzo podobały mi się również ściany, które były pomalowane specjalną farbą i pełniły rolę tablicy, na której uczniowie mogli pisać i nikt się nie przejmował tym, że nie można jej do końca wytrzeć.
My w Polsce niepotrzebnie inwestujemy pieniądze w tablice interaktywne, które i tak powielają model jednej osoby przy tablicy, a przy takiej ścianie naraz może pisać kilka osób
bez potrzeby dostosowywania oprogramowania (na targach BETT, o których za chwilę, nie było tablic interaktywnych…).
Pisałam o kreatywności, więc warto też wspomnieć o przełamywaniu stereotypów w taki sposób, że wszyscy razem uczą się tego samego, a więc gotuje cała klasa, ale gwoździe też wbija cała klasa i nie jest ważne, czy to chłopak czy dziewczyna.
Uczniowie sami drukowali na drukarce 3D oraz budowali proste układy z elektroniki.
Zamiast świetlicy jest biblioteka, która pełni właśnie takie dwie role, a czasem nawet i stołówki.
Kolejna rzecz, która mnie się bardzo podobała, to mundurki, które identyfikują młodzież ze swoją szkołą.
Widziałam i słyszałam radość dzieci z tego, że uczą się w określonym miejscu.
Nawet mali uczniowie kodują, robią doświadczenia, grają na różnych instrumentach albo na garage band (aplikacja umożliwiająca tworzenie i nagrywanie muzyki – przyp. red.), w co też zostaliśmy wkręceni i zagraliśmy wspólnie z nimi.
Po bardzo interesujących wizytach w szkołach, miałam okazję uczestniczyć cały dzień w konferencji Apple Education Summit, gdzie mogłam posłuchać wielu fascynujących wystąpień, a ostatnie z nich – na podsumowanie – tak mnie zachwyciło, że następnego dnia wylądowałam u Nigela Barlowa (jeden z najbardziej znanych trenerów i doradców biznesowych w zakresie kreatywności – przyp. red,) na warsztatach z kreatywności. Sama osoba Nigela powoduje, że nieważne jak jego wykłady były nazwane i czego dotyczyły, i tak każdy z nas znalazłby w nich coś dla siebie.
Rewelacyjne były też warsztaty Science, których model chcę przenieść na swoją konferencję eduzmieniacze.pl, dlatego teraz nie będę się o nich rozpisywać, a przedstawię je dopiero po tejże konferencji, na którą serdecznie zapraszam zainteresowanych (konferencja odbędzie się 27-28 marca br. w Sosnowcu, więcej informacji: www.eduzmieniacze.pl).
I tak oto dotarłam do ostatniego dnia, kiedy udałam się na największe w Europie targi edukacyjne BETT,
gdzie było niezmiernie dużo drukarek 3D, które bardzo mocno wnikają w edukację na świecie, więc może czas wdrożyć je i w naszą polską.
My w naszej szkole posiadamy taką drukarkę, pozwala przenosić modele 3D do rzeczywistości. Drukuje ona element potrzebny do kontrolera dla osób, które mogą sterować komputerem tylko za pomocą ust.
Były też roboty Lego, Arduino i rozszerzona rzeczywistość oraz dużo sprzętu dla szkolnictwa zawodowego, co oznacza, że nie tylko u nas następuje reaktywacja tego typu edukacji.
A może jednak w Wielkiej Brytanii jest tak już od dawna, tylko my musimy na nowo odbudowywać coś, co dobrze działało? Bywam też sama na praktykach z uczniami, np. w Niemczech i widziałam, że tam nadal istnieją szkoły przyzakładowe. Ja również zadaję pytanie: komu one przeszkadzały i dlaczego zostały zlikwidowane?
Oczywiście podczas targów prezentowano wiele osprzętu oraz mnóstwo aplikacji edukacyjnych. Dostrzegłam również sprzęt sieciowy i to z najwyższej półki. Niestety, w naszych szkołach jest go zbyt mało. Choćby dlatego warto było tam być!
Barbara Halska – nauczycielka przedmiotów zawodowych w Zespole Szkół
nr 6 im. Króla Jana III Sobieskiego w Jastrzębiu-Zdroju, nagrodzona tytułem Nauczyciel Roku 2014. Organizatorka konferencji: http://eduzmieniacze.pl/.
Tekst ukazał się również w Głosie Nauczycielskim: http://glos.pl/node/13748
- Prima Aprilis - 19 lipca 2015
- Eduzmieniacze – kreują kariery - 3 kwietnia 2015
- Londyn. Targi BETT, Apple Education Summit i wizyta w szkołach – (21- 22 stycznia 2015) - 10 marca 2015