Zróbmy sobie szkołę po fińsku albo po nędzańsku

za Flickr, fot. Kevin Oliver, Jyvaskyla Finland School lic. CC BY-NC-ND 2.0

Chciałabym podzielić się refleksjami po konferencji w Białymstoku dotyczącej fińskiego modelu edukacji.

Gośćmi byli nauczyciele z Finlandii, ale też Superbelfrzy: Maria Czerwińska i Marcin Polak, których wypowiedzi były bardzo inspirujące.

Najważniejsze pytanie, które powinniśmy sobie zadać, to to, co możemy (musimy) zmienić, by nasze szkoły stały się bardziej fińskie czy nędzańskie, czyli po prostu bardziej ludzkie.


Po pierwsze relacje

Budujmy zdrowe i właściwe relacje między nauczycielami a uczniami, pomiędzy nauczycielami, dyrektorem a nauczycielami. Zapomnijmy o tym, kto wyżej siedzi. Traktujmy wszystkich z szacunkiem. Słuchajmy siebie nawzajem. Mówmy do siebie, tak, jak sami chcielibyśmy, że ktoś mówił do nas.
Używajmy języka „ja”, mówmy o swoich emocjach i oczekiwaniach. Nauczycielu szanuj się sam, szanuj uczniów, szanuj rodziców. Ufajmy sobie, ufajmy uczniom, ufajmy rodzicom.

Misja, wizja i kluczowe wartości zespołu

Przestańmy widzieć wokół siebie tylko papiery do wypełnienia, programy do zrealizowania, ale patrzmy na ludzi wokół siebie. Czy ważny jest papier pod tytułem program wychowawczo-profilaktyczny szkoły, czy wartości, które są równie ważne dla rodziców, nauczycieli i uczniów? Czy szkoła powinna mieć zapisany martwy statut i koncepcję szkoły, czy powinna mieć wypracowaną przez zespół misję i wizję? Czy nauczyciele to zbiór przypadkowych osób, czy zespół, który ma te same cele i zmierza w tym samym kierunku? Czy uczniowie to cyferki w dzienniku, czy żywe istoty?

Myślmy pozytywnie, uczeń już coś umie

Dostrzegajmy swoje mocne strony, odkrywajmy talenty, wspierajmy uczniów, stwarzajmy warunki, by mogli się jak najlepiej rozwijać. Pracujmy indywidualnie z uczniami. Dopasowujmy to, czego uczymy do potrzeb uczniów, nie odwrotnie. Sprawiedliwe traktowanie uczniów, nie polega na ich równym traktowaniu, ale na odpowiednim wsparciu. Mówmy, co uczeń robi dobrze i co może zrobić, by być lepszą wersją siebie. Nie testujmy, ale uczmy. Od mierzenia, nikt nie urósł, jak mówi neurodydaktyk dr Marzena Żylińska. To jak sprawdzamy i oceniamy wiedzę i umiejętności ucznia, zależy od nauczyciela. Nikt nie nakazuje nam robić sprawdzianów i klasówek, możemy robić quizy, nie musimy nawet wystawiać ocen, możemy stosować oceny opisowe.

Wywalczmy sobie autonomię

Nie bójmy się autonomii. System nie narzuca nam wszystkiego, uczłowieczmy system, podręcznik, program. Bądźmy fachowcami, ale starajmy się być mistrzami w swoim fachu. To my decydujemy, jak i czego uczmy, a decyzja ta zależy od tego, kogo uczymy, jakie są cele i potrzeby naszych uczniów. Badajmy i obserwujmy, co działa, co nie działa w danej klasie. Nie zapominajmy o sobie, co nas jeszcze bawi w tym zawodzie, co nas ciekawi, co sprawia nam radość. Bądźmy autentyczni, nie naśladujmy innych, szukajmy własnej ścieżki. Zaufajmy sobie i swoim uczniom.

Kto się nie rozwija, ten się zwija

Nie obserwujmy, nie stójmy z boku, angażujmy się w to, co dzieje się w szkole, uczmy z pasją. Zapomnijmy to, co umiemy, by nauczyć się czegoś nowego. Nauczyciel musi się rozwijać, dokształcać, nie dla awansu, nie dla pieniędzy, ale dlatego, że świat wokół nas się zmienia, zmieniają się uczniowie, zmieniają technologie, zmienia się rola nauczyciela. Jedno jest pewne – to, że wszystko się zmienia.

Bierzmy odpowiedzialność

Nie możemy udawać, że nic się nie zmieniło i narzekać, że uczniowie są coraz gorsi, musimy stać się odpowiedzialni za to, co dzieje się w naszej klasie, nie obwiniać uczniów, rodziców, dyrekcji, systemu, nauczycieli. To my odpowiadamy za to, co dzieje się w naszej klasie. Nie obwiniajmy się, bierzmy odpowiedzialność za swoją pracę, swoje zadania: my nauczyciele, my uczniowie, my rodzice. Nie szukajmy winnych. Przyznawajmy się do błędów i pozwalajmy sobie na błędy i na przyznanie się do niewiedzy, dajmy uczniom możliwość popełniania błędów i uczenia się na nich, udzielajmy informacji zwrotnych, dostrzegajmy wysiłek, pytajmy o to, co sądzą inni, doceniajmy pomysły innych, pozwalajmy innym próbować, bez oceniania i krytyki, bez „to się nie uda”, „to nie ma sensu”.

Nauczycielu, nie jesteś sam (masz Superbelfrów)

Znajdźmy sprzymierzeńców, tych, co nie zamykają oczu na zmiany, tylko wiedzą, jak sobie radzić. Nauczycielu dziel się swoją wiedzą, doświadczeniem, pomysłami. Otwórz okno na świat, na świeże powietrze. Wyjdź z klasą do świata, wprowadź świat do klasy. Zobacz, jak to robią inni i dlaczego im się udaje. Może udać się także Tobie, nam, tu i teraz.


Justyna Bober – nauczyciel języka polskiego i angielskiego, zainteresowana neurodydaktyką i trendami w nowoczesnej edukacji oraz zastosowaniem TIK w nauczaniu. 

 

Justyna Bober
Podoba się? Podziel się z innymi.

W odpowiedzi na “Zróbmy sobie szkołę po fińsku albo po nędzańsku”

Te rady są trochę mało konkretne. A przecież zrobienie szkoły „po fińsku” jest BARDZO PROSTE i możliwe bez ŻADNYCH NAKŁADÓW: wystarczy zlikwidować beznadziejny, archaiczny system szkoły XIX wiecznej, z ławkami, klasami, dzwonkami, przedmiotami i zróbmy system bez podziału na klasy i lekcje, w oparciu o pracę w grupach (Project Based Learning), nauczanie mieszane (Blended Learning) itp. To wszystko są już dobrze znane i stosowane na świecie (a także w Polsce w prywatnych szkołach) metody. Trzeba tylko „wziąć i zrobić” !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.