autorka: Monika Koronkiewicz-Roszko
Nie robię niezapowiedzianych kartkówek.
Nie pytam z marszu.
Sprawdzam zaznaczając prawidłowe odpowiedzi. Książki i zeszyty moi uczniowie zostawiają u mnie w pracowni, biorą przed testem lub gdy chcą. Oceny poprawiają, aż poprawią do takiej jaką chcą mieć.
Nie stawiam ocen, punktów itp. za brak zeszytu, podręcznika, bo i tak mało z nich korzystam, a i mi się zdarza coś czasem zapomnieć. Zeszyt jest dla ucznia, uczeń używa go sam, gdy chce coś zanotować, ja zaś nie oceniam zeszytu.
Od dwóch miesięcy tak eksperymentuję.
Uczę informatyki, chemii, matematyki.
Moi uczniowie w stosunku do poprzedniego roku nie piszą gorzej testów, powiedziałabym nawet, że nieco lepiej.
Więcej się odzywają, są aktywni, często się śmiejemy, nie boją się moich lekcji. I dla mnie lekcje są przyjemniejsze, razem bardziej się staramy, jest milej, oni naprawdę pracują. Być może mogę sobie na to pozwolić, bo pracuję w małych oddziałach max 12 uczniów. Ale w dużych też bym podobnie robiła.
Kiedy dziecko się nie boi – to uczy się lepiej, zapamiętuje szybciej, nawiązują się ciepłe relacje.
I cel osiąga się sam 🙂
Doktorantka na kierunku Humanistyka Cyfrowa w IBL PAN i PJATK.
Członkini grupy eduzmieniaczy – Superbelfrzy RP.
- Rozmowa z książkami - 1 kwietnia 2019
- Ślimaki, pingwiny, ludzie, czyli o edukacji seksualnej i nie tylko. - 5 marca 2019
- Aby cel osiągnął się sam - 16 listopada 2018
2 odpowiedzi na “Aby cel osiągnął się sam”
Popieram z całego serca. Też próbuję. Kropla drąży skałę. Może kiedyś ten cały skostniały system runie.
Jestem nauczycielką polskiego i od 25 lat pracuję w szkole podstawowej i gimnazjum. Nigdy nie pytałam moich uczniów „przy tablicy”, nie robiłam niezapowiedzianych kartkówek. Od pojawienia się internetu wszystkie prace pisemne dzieci piszą w szkole. Od dobrych paru lat nie zadaję zadań domowych (poza projektami). Nigdy po wprowadzeniu nowej formy wypowiedzi nie stawiałam ocen za pierwszą pracę. Był komentarz (dziś powiedzielibyśmy: informacja zwrotna).
Dziś nie wykorzystuję wszystkiego, co proponują twórcy oceniania kształtującego. Biorę to, co wydaje mi się skuteczne i w czym dobrze się czuję. Od lat mam opinię „luźnej” nauczycielki. Jednak moi uczniowie na testach są zawsze w czołówce. To nie dyscyplina i, jak mówi M. Żylińska, „pruska szkoła” decydują o sukcesie. Relacje to według mnie klucz do sukcesu. Z całym przekonaniem twierdzę- da się w podstawówce i w 32- osobowych klasach. Rzadko miewałam mniejsze 🙂