Stary dobry Google…

Pamiętam jak w bardzo dawno temu, jeszcze w czasach modemów przyszedł do mnie kolega i powiedział: „zobacz co znalazłem, jest taka strona google.com i tak jak coś wpiszesz to od razu masz wyniki. Nie musisz przeszukiwać żadnych katalogów, dodawać się ze swoją stroną do nich. Nic tylko korzystać”  I faktycznie w tch czasach ( gdzieś koło 1998 czy 1999 roku) była to duże ułatwienie. Przez lata zmieniały się usługi, sposób dostępu do internetu oraz nasze zapotrzebowanie na narzędzia niezbędne w pracy.

Z Google Workspace (wcześniej Google G-suite) mam do czynienia od bardzo dawna. W mojej szkole już w 2015 roku, wdrożyłem platformę google Gsuite i tak naprawdę od tego czasu wraz z uczniami użytkujemy aplikacje Google wspierające nas w wykonywaniu różnych zadań i projektów. Ponieważ samo wdrożenie platformy nic nie zmienia, oprócz faktu że w szkole mieliśmy dostęp do tych narzędzi, tuż po wdrożeniu następnym krokiem było zainteresowanie innych nauczycieli i dyrektora do jego używania. 

Wcale nie było tak łatwo jak się wydawało. Jednak przekonanie innych że dane narzędzie może być użyteczne w edukacji i pracy z uczniami, że może wspierać nas nauczycieli w pracy oraz umożliwia nam w nowoczesny sposób współpracować i dzielić się różnymi informacjami i zasobami, zajęło trochę czasu.

Zaczęło się bardzo prosto od poczty służbowej. Służbowy adres e-mail w szkolnej domenie to z jednej strony prestiż, a z drugiej duże udogodnienie. Katalog wszystkich kontaktów w szkole, numery telefonów do nauczycieli, możliwość udostępniania sobie dokumentów i wspólnej pracy nad nimi, po jakimś czasie zaowocowały zmianami w naszej szkole. 

Po pierwsze każdy ma dostęp bez względu na miejsce przebywania oraz platformę sprzętową, którą wykorzystuje do wszystkich zasobów. Regulaminy pracy, wnioski, protokoły z różnych spotkań – to wszystko znalazło się na dysku sieciowym i zostało udostępnione nauczycielom. 

Mail i możliwość wysyłania wiadomości do grupy, pozwoliła na sprawną i szybka komunikację oraz dała pewność że każdy otrzymał informację i może się z nią zapoznać. 

I to się sprawdziło. 

Wraz z czasem jaki upłynął od uruchomienia pierwszych usług, wraz ze wzrostem umiejętności nauczycieli oraz spadającym strachem przed “nowym”, przyszła pora na cyfrową transformację naszej szkoły

Nauczyciele już się przekonali, że narzędzia te można wykorzystywać, po to żeby ułatwić sobie pracę, współpracować na odległość nad pewnymi dokumentami, które w życiu szkoły stanowią o jej sednie ( oczywiście w dokumentowaniu różnych działań). Z czasem zastąpione zostały pendrivy dyskiem google, wysyłanie dokumentów mailem zmieniło się na ich udostępnianie na różnych poziomach. Ankiety i badania zostały przeniesione do formularzy Google i w bardzo łatwy sposób można je było przedstawiać na radach pedagogicznych czy też w spotkaniach z koleżankami i kolegami podczas wspólnych działań. 

Nadszedł czas na naszych uczniów. Nie pamiętam już kiedy po raz pierwszy zostały udostępnione uczniom konta w systemie G-suite, w każdym razie parę lat już minęło. Pierwszymi uczniami, którzy zaczęli korzystać z dobrodziejstw platformy byli uczniowie technikum informatycznego. Bardzo szybko pokochali możliwości jakie oferuje classroom czy też wspólna praca nad różnymi zadaniami, bez potrzeby osobistego spotykania się po szkole i opracowywania różnych dokumentów. Dodatkowym bonusem używania narzędzi w chmurze stała się pewna standaryzacja dokumentów przekazywanych przez uczniów nauczycielom. Do tej pory nawet w przypadku jeśli uczeń wysyłał coś nauczycielowi to zawsze zdarzała się sytuacja, że nie można było tego odczytać z powodu różnic w oprogramowaniu. Ten używał pakietu office w wordem, następny openoffice z writerem, a nauczyciel chcąc sprawdzić pracę musiał mieć i to i to. To się zmieniło pierwsze. Uczniowie bardzo szybko wyczuli możliwość udostępniania swoich prac z wykorzystaniem przycisku udostępnij, a przez to lekko “przymusili” innych do korzystania z tych samych narzędzi. Drugim bardzo istotnym faktem stało się to, że skończyła się im wymówka – “nie mam edytora tekstu”. Brak potrzeby instalacji oprogramowania na komputerze oraz dostęp przez 24 godziny na dobę na różnych urządzeniach został doceniony przez uczniów. 

Z biegiem czasu coraz więcej nauczycieli zaczęło zdawać sobie sprawę, że warto skorzystać z tych narzędzi do których namawiają ich uczniowie. Prostymi słowami przekonali oni nauczucieli do zmian podejścia: 

  • proszę to nam udostępnić na classroomie, 
  • czy może Pani wrzucić na dysk Googla i udostępnić. 
  • Proszę Pana a może zrobimy to wspólnie w dokumentach, prezentacjach.

Takie zdania padały coraz częściej, a koleżanki i koledzy zaczęli się tym interesować i wdrażać to do swojej codziennej pracy. 

W ten sposób w roku 2017 po raz pierwszy w całej szkole wszyscy uczniowie otrzymali dostęp do platformy Google G-suite i zaczęli korzystać z aplikacji przez nią oferowanych. Oczywiście, że nie każdy na początku był “mistrzem Google” ale rozpoczęły się rozmowy, krótkie szkolenia w przerwach, przekazywanie sobie cennych wskazówek i wypracowanych rozwiązań. 

Gdy rozpoczęła się pandemia Covid-19 pamiętam jak dzisiaj jak jedna z klas po ogłoszeniu edukacji “zdalnej” zapytała: Co teraz? 

Odpowiedź była prosta: Nic, będziemy robić dokładnie to samo co robiliśmy, ale nie będziemy chodzić do szkoły, a spotkamy się na meet, zadania rozwiążemy wspólnie w classroomie i to będzie nasz główny kanał komunikacji. 

Z różnymi efektami, czasem z kłopotami technicznymi, czasem powtarzając pewne rzeczy  – dokonała się w naszej szkole rewolucja cyfrowa.

Na dzień dzisiejszy, patrząc wstecz, ale także do przodu, mogę śmiało napisać że narzędzia Google dla Edukacji stały się dla nas nieodzownym narzędziem bez którego trudno by się pracowało i na pewno nie można by wiele zrobić z rzeczy które dzieją się w naszej szkole na co dzień. 

Przez lata narzędzia te wrosły w szkolną rzeczywistość i stały się niezbędne. Dzięki nim nagle okazało się, że nie muszę być w szkole żeby mieć dostęp do najważniejszych dokumentów, że ankietę mogę zrobić w swoim domu, mając czas, a napisanie zmian w statucie (chociażby) nie wiąże się z wizytą w szkole i spotkaniem twarzą w twarz. 

Jednolity system kont pocztowych plus własna szkolna domena spowodował, że nawet nie znając adresu e-mail można go w szybki sposób odtworzyć z szablonu. Oszczędność papieru także stała się znacząca. Po co drukować, skoro ma się dostęp do wersji elektronicznej? Testy i sprawdziany ? – Oczywiście że dzięki formularzom można przygotować je na lata i od razu po ich udostępnieniu uczniom, można mieć wyniki. Skończyły się wymówki – miałem na pendrivie ale zapomniałem go wziąć z domu – skoro był dostęp do dysku. 

Oczywiście, że wymagało to zmiany myślenia, dużo nauki oraz nabycia nowych umiejętności, ale w dniu dzisiejszym, chyba nie ma w naszej szkole nauczyciela, który by się bał tych narzędzi i z nich nie korzystał. A jeszcze wiele nauki przed Nami.

Przez te wszystkie lata korzystając z pomocy znajomych, edukatorów, a często także strony supportu Googla dowiedziałem się bardzo dużo o wykorzystaniu G-suite, o jego administracji. 

Jednak, pomimo iż wiedziałem od lat o możliwości certyfikowania się nigdy nie miałem na to czasu ani sił, w końcu nadszedł moment że trzeba było potwierdzić swoje umiejętności i zdobyć certyfikat Edukatora. Co polecam także wszystkim korzystającym na co dzień z workspace. 

Ale o tym w innym wpisie….

Danieluk Maciej
Podoba się? Podziel się z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.