Jak wiecie kochani Superbelfrzy, i nie tylko, to jest właśnie temat mojej prelekcji podczas konferencji zorganizowanej przez Marcina Polaka INSPIR@CJE 2013 – JAK UCZYNIĆ POLSKĄ SZKOŁĘ JESZCZE LEPSZĄ. Jestem zaskoczona, że dla wielu jeszcze nauczycieli Google i jego narzędzia, nawet te podstawowe jak Google dysk, w tej chwili są narzędziem z którego nigdy nie korzystali, a nawet zagadką. Przyznam się szczerze, że gdy ktoś z grona pedagogicznego podaje mi maila typu @interia itp., to ogarnia mnie wstyd, że moje koleżanki i koledzy nie mają konta na Gmailu. Ten problem pojawia się również wtedy, kiedy jako nadworny szkolny fotograf chcę udostępnić jakieś zdjęcia, a oni nie potrafią ich zobaczyć, pobrać czy zapisać u siebie na dysku. Jednak prawda jest taka, że nie muszą tego znać, a ja powinnam ich tego nauczyć. To samo zauważyłam w Poznaniu na konferencji, że grono nauczycieli może i korzystało z wyszukiwarki Google, ale Gmail był dla nich zagadką.
Dobrze, że tam mają ludzi z firmy Gammanet, która ma jako jedyna w Polce certyfikowanych trenerów dla Google Apps w edukacji. To właśnie ta grupa trenerów nie dość że, pokazała możliwości Google Apps to również przygotowała wraz z nauczycielami pokazowe lekcje.
NARZĘDZIA GOOGLE
Dość narzekania – nadszedł czas przybliżenia tego, co daje Google. Przypominam, że dla edukacji Google Apps są za darmo i to podejście mi się podoba, bo czym skorupka za młodu nasiąknie … Jeśli przyzwyczają młodzież do swoich narzędzi, to już jako pracownicy czy nawet pracodawcy wybiorą narzędzia Google. Wiem, że za chwilę pojawią się obawy: co z naszymi danymi prywatnymi, zdjęciami itp. No cóż, dostępne dla wszystkich jest jedynie to, co sami udostępnimy. Pisząc ten tekst dzielę się z Wami swoimi przemyśleniami i doświadczeniem, ale liczę się też z tym, że jeśli jest opublikowany to każdy może go skopiować, a następnie wykorzystać, gdy np. będę szukała pracy w korporacji, która nie zamierza współpracować z Google. Reasumując – dane są nasze i tylko nasze, a to co udostępnimy, zależy oczywiście od nas. Fakt – algorytmy Google przeszukują nasze maile, ale tylko po to, żeby z prawej strony w naszym Gmailu wrzucić reklamy związane z tym, o czym najczęściej ostatnio do kogoś pisaliśmy. Teraz pora na kilkanaście zdań o narzędziach: wszyscy znamy Google search; ja nawet używam sformułowania: „Wujek Google wam pomoże przy znalezieniu informacji na temat systemu OpenSuse”.
Dobrze, ale nie wszyscy wiemy – a to akurat też zdążyłam sprawdzić – że można dostosować wyszukiwarkę do siebie, tzn. wybrać opcje zaawansowane, w których możemy określić język, typ pliku, ostatnią aktualizację i – bardzo ważna rzecz – typ licencji, co uchroni nas przed łamaniem prawa autorskiego; a w przypadku grafiki nawet rozmiaru itd.
Jak zapewne wszyscy wiedzą, istnieje możliwość przeszukiwania sieci także pod kątem filmów, bo youtube jest własnością google. W narzędzie google wbudowane mamy również opcje wertowania wiadomości czy tłumaczenia. Możemy od razu tłumaczyć strony lub też korzystać z tłumacza, który znajduje się na pasku.
W pierwszych wersjach było to typowe „Kali jeść, Kali pić”, jednak obecnie jest coraz bardziej przydatnym narzędziem. Wiem, bo sama korzystam. Co prawda nauczyciele języków obcych zaraz by mnie skrytykowali za to, co robię, jednak ja uważam, że jest to zrozumiałe dla obcokrajowca, a tłumaczenie zwrotne nie wychodzi wcale najgorzej.
GMAIL
Przejdźmy teraz do kolejnego narzędzia: gmail. Na potrzeby moich tutaj „wypocin” sprawdziłam, kiedy to ja wysłałam pierwszego maila za pomocą, zdaniem wielu, najlepszej, najszybszej, najmniej spamowanej darmowej skrzynki. Było to 28.06.2007, więc miałam prawo nie pamiętać. Nie zamieniłabym jej już na żadną inną, no może jedynie na google apps, bo tam zamiast @gmail.com mam @zs6sobieski.pl oraz pozbywamy się reklam. Google apps dla edukacji również jest darmowe i dlatego gorąco je polecam.
Jeżeli chodzi o gmaila, to zaproszenie do korzystania z tej skrzynki wysłałam mojemu współpracownikowi, w wieku ok. 50 lat, i muszę się pochwalić, że korzysta z niej nadal. A nawet więcej: używa bloggera i sam prowadzi szkolenia dla swoich koleżanek i kolegów z korzystania z narzędzi Google, a że nie jest informatykiem z wykształcenia, świadczy, iż opanowanie tego nie jest takie trudne. Lubię gmaila również za to, że mogę mieć w tle poczty moje ukochane góry za każdym razem, jak się loguję 🙂 Szkoda, że nie ma takiej opcji na smartfonach, ale tam też jestem zalogowana do gmaila.
HANGOUT
Nie można też zapomnieć o bardzo przydatnym narzędziu jakim jest Hangout, który poza możliwością wideo-rozmowy umożliwia nam również pracę nad dokumentami czy udostępnienie pulpitu. Praca na odległość dzięki temu narzędziu stała się bardzo przyjemna bo mogę zobaczyć uśmiechnięte buzie SBRP, ale również pochwalić się tworzoną prezentacją czy projektem.
To narzędzie wykorzystałam na konferencji EDUZMIENIACZE, która odbyła się 4 czerwca 2013 w Jastrzębiu – Zdroju do udostępnienia prezentacji Ani Grzegory, oraz prezentacji konferencji tym SBRP, którzy nie mogli przyjechać. Czy trzeba jeszcze bardziej to narzędzie zachwalać?
GOOGLE DYSK
Następnym narzędziem, które poznałam i zaczęłam z niego korzystać, to google docs, a w tej chwili google dysk:
Darmowy edytor tekstu, arkusz kalkulacyjny, narzędzie do tworzenia prezentacji czy ankiety i to na dodatek z możliwością pracy nad danym dokumentem w kilka osób bez potrzeby przesyłania sobie 10-tej kopii nazwanej jako najnowsza. Nie ma też problemu w sytuacji gdy ktoś z edytujących dokument coś usunie bo jest możliwość przywrócenia zmian z historii. Co daje nam również możliwość sprawdzenia jak dokument się zmieniał w trakcie pracy nad nim. Może również wstawiać komentarze obok tekstu czy slajdu, a osoba odpowiedzialna za tę część dokumentu sama uzna, czy zostawić czy skasować. Możemy to narzędzie wykorzystać w celu udostępniania uczniom prac, zadań domowych, materiałów do powtórki czy materiału z lekcji.
Oczywiście wcześniej powinniśmy skorzystać z innego narzędzia google (grupy dyskusyjne), ale też po prostu udostępnić (naturalnie: bez możliwości edycji) nasz nowy dokument uczniom, wpisując ich adresy e-mail.
PICASA
Picasa i możliwość umieszczania zdjęć oraz udostępniania ich wybranym osobom to narzędzie, z którego najczęściej korzystam jako ten nadworny szkolny fotograf :).
Czy trzeba coś więcej o nim pisać – nie wydaje mi się. Ja jestem tak do niego przyzwyczajona, że innego nie używam. Zapytacie może: Czy te zdjęcia są tam bezpieczne? Odpowiedź brzmi: bardziej niż na płycie w domu czy dysku zewnętrznym, bo tutaj o dostępie do nich ja decyduję, a w domu czy z dyskiem różnie bywa, chyba że jest on szyfrowany.
GOOGLE EARTH
Przejdźmy teraz do narzędzi z pozoru nie związanych z edukacją, a jednak okazuje się, że mogą być bardzo przydatne. Pierwsze, jakie chciałabym opisać, to Mapy Google. Myślę, że chyba każdy je zna i korzystał z nich, żeby odnaleźć np. miejsce konferencji. Czemu więc nie wykorzystać ich do edukacji, np. na lekcji geografii czy matematyki? Można wymyślić zadanie na wyznaczenie trasy pomiędzy punktem A a punktem B – na przykład.
Udaje się też sprawdzić, jaka jest pogoda lub spacerować na lekcji języka polskiego ulicami miast z lektury – przy wykorzystaniu Street View. To nie jest jedyne narzędzie Google związane z mapą. Pragnę Wam teraz opisać Google Earth, które jest pierwszym z narzędzi google, jakie musi być lokalnie zainstalowane na komputerze. Jednakże za to daje nam możliwość oglądania kuli ziemskiej z wyznaczonymi granicami państw, podziałem na równik, równoleżniki, jak również historią zmieniającej się kuli ziemskiej. Gdy już nam się znudzą wędrówki po Ziemi, to można wybrać się w podróż po niebie, bo jest i taka możliwość, włącznie z Księżycem czy Marsem.
GOOGLE SKETCHUP
Jeżeli jakieś budynki nie mogły być sfotografowane, to Google daje nowe narzędzie, w którym zostały stworzone bryły 3D. Tym narzędziem jest Sketchup, który moim zdaniem jest najlepszym narzędziem do nauki rysowania przestrzennego 3D, jak również do projektowania swojego domu czy pokoju.
Ostatni produkt Google, który chciałabym opisać, stanowi GoogleArtProject. Jest to wirtualny spacer po muzeach i możliwość oglądania prac wielkich artystów bez wychodzenia z domu. Marzyło mi się zwiedzenie Muzeum D`Orsay w Paryżu.
Niestety, nie udało się, więc aktualnie spaceruję wirtualnie, licząc na to, że kiedyś będę miała okazję zobaczyć obrazy impresjonistów na żywo. Są osoby, które mogą nigdy nie mieć takiej szansy, więc dostały je od Google za darmo, bez żadnych opłat. Wystarczy mieć konto, a z reszty opisywanych tutaj narzędzi możemy korzystać. Zapytacie może: a gdzie je wykorzystać w edukacji? No jak to gdzie? – na zajęciach z techniki, informatyki czy wiedzy o kulturze, nie zapominając o historii i geografii, języku polskim czy językach obcych.
Myślę, że warto by stworzyć bazę takich przykładowych lekcji. W wersji angielskiej dla Google Apps samo Google je umieszcza, więc co stoi na przeszkodzie, żebyśmy również coś podobnego zrobili. Zapraszam chętnych – koleżanki i kolegów. Może nawet zrobimy jakieś głosowanie, który z pomysłów na scenariusz lekcji jest najlepszy.
Pozostałe wpisy Barbara Halska (Zobacz wszystkie)
- Prima Aprilis - 19 lipca 2015
- Eduzmieniacze – kreują kariery - 3 kwietnia 2015
- Londyn. Targi BETT, Apple Education Summit i wizyta w szkołach – (21- 22 stycznia 2015) - 10 marca 2015
2 odpowiedzi na “Narzędzia Google w edukacji”
Bardzo lubię google. Korzystam systematycznie, to moje odkrycie kilka lat temu i póki co nic innego, równie przydatnego, nie zachwyciło mnie tak mocno, jak google.
Basiu, świetny tekst. Pięknie to wszystko zebrałaś i mnie skłoniłaś do googlowych refeleksji…
Ja poczty gmail używam od roku 2008, zsynchronizowałam z poprzednim onetowym adresem i chwalę sobie bardzo. Dzięki jej wielkiej pojemności nie muszę nic usuwać (ponad 3 tys maili tam siedzi z załącznikami i to dopiero 21% miejsca), wyszukiwarka pocztowa to moja prawa ręka. Mam foldery. Spam grzecznie sam jest usuwany mi z oczu.
Połączeń głosowych i wideo używam od początku. Ostatnio dzięki lepszemu sprzętowi i netowi częściej i chętniej hangaoutów, bo dają lepszy komfort rozmowy. Dzięki hangautowi „naprawiłam” wymowę R chłopcu z innego miasta. Wzajmnie udostępnialiśmy sobie ekran w zadanymi pracami on-line. Hangutem ostatnio łączyliśmy się z konferencji MAiC na 2 Kongres Polskiej Edukacji. Podany w grupie na Facebooku link pozwolił przyłączyć się innym Superbelfrom (Beatka z Polskiego Busa np).
Na picasie siedzą wszystkie moje zdjęcia. Zanim wrócę z podróży moi znajomi i rodzina dzięki opcjom udostępniania są na bieżąco, a i ja u nich zawsze widzę co u nich widać i słychać 🙂
Od 2008 roku wspólnie z dziećmi tworzę witrynę logopedyczno-ortograficzną na Google Sites – logofigle.pl – dzięki firmie gammanet ostatnio podpiętej do narzędzi Google Apps dla edukacji. Super sprawa, bo wspaniale się synchronizuje i łatwo można umieścić na stronie prezentacje googlowe, zdjęcia z picasy, filmy z YouTube i mnóstwo innych googlowych bajerów.
Moja dziewięcioletnia siostrzenica bloguje samodzielnie z tabletu i komputera na bloggerze googlowym… i okazuje się to dziecinnie proste 🙂
A… jak jadę samochodem do innego miasta to śledzę drogę najpierw na Google Maps oglądając zdjęcia trasy, budynków i wiem gdzie skręcić, co mnie czeka.
Uwielbiam Google Dysk i wspólne tworzenie i udostępnianie dokumentów, korzystam bardzo często edytując wspólnie tekst z kimś kto jest np w innym mieście. Prawie nie używam już Worda.
Kalendarz z przypominajkami jest też nieocenionym narzędziem dla całej rodziny.
Ciągle z przyjemnością poznaję nowe funkcje. Są łatwe, przyjazne użytkownikowi.
Byłoby mi bardzo trudno bez tej całej mojej obstawy 🙂