Witaj Szkoło, czyli garść refleksji na dzień dobry.

Kilka dni temu zostałam zaproszona do rozmowy online w ramach cyklu realizowanego przez Wysokie Obcasy „Kobiety wiedzą lepiej” . Tym razem spotkanie dotyczyło  szkoły i chyba nikogo nie dziwi  ten temat, bo przecież

już praktycznie wszędzie wokół prowadzone są rozmowy dotyczące szkoły i edukacji. Z jednej strony to wspaniale, ale z drugiej strony – o zupełnie inny kierunek tych rozmów mi chodzi. Generalnie rzecz biorąc miałam już lekką  awersję do tego tematu, co w sumie może wydawać się dziwnym, bo przecież jestem jednym z elementów tej układanki. Jednak, gdy dowiedziałam się z kim będę miała okazję rozmawiać zgodziłam się bez wahania. Jarka Szulskiego uwielbiam i darzę miłością platoniczną od 10 lat, kiedy to przechodząc z pracy w sektorze prywatnym totalnie nie związanym z branżą edukacyjną, do szkoły –  zobaczyłam go w jakimś wywiadzie i usłyszałam, że porywa swoich uczniów i to, o zgrozo, za zgodą ich rodziców. O wspaniałych książkach Jarka nie muszę chyba wspominać, bo to na serio pozycja obowiązkowa dla każdego wychowawcy i nie tylko.  Panią dr Iwonę Chmurę – Rutkowską cenię i szanuję, między innymi za jej książkę  „Być dziewczyną-być chłopakiem i przetrwać. Płeć i przemoc w szkole w narracjach młodzieży”, która dotyka obszarów mi bliskich.

Przygotowując się do tej rozmowy tworzyłam sobie różne scenariusze. Chciałam wypowiadać się nie tylko w swoim imieniu, ale w imieniu stron zaangażowanych w istnienie tworu o nazwie SZKOŁA. Nie chciałam także skłaniać się ku żadnej ze stron, nie to było moim zamiarem i celem. Postanowiłam na kilku grupach , w których jestem zadać nauczycielom pytanie dotyczące obaw związanych z nowym rokiem szkolnym. Czy  w ogóle mają takowe, a jeśli tak to jakie.  Z wieloma nauczycielami udało mi się także porozmawiać podczas szkleń i warsztatów, które w tym czasie miałam okazję realizować.

Na odpowiedzi nie musiałam wcale długo czekać, w końcu to temat dość na czasie.  Tym bardziej, że to było dokładnie tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego, kiedy to ciągle dochodziły do nas najróżniejsze informacje, często znacznie odbiegające od siebie i zmieniające w zaskakująco szybkim tempie. Postanowiłam zebrać wszystkie komentarze i je usystematyzować z zamiarem przytoczenia tych obaw w trakcie rozmowy, co oczywiście uczyniłam.

Dzisiaj w nocy, gdy przeglądałam zdjęcia z Marchewką Gigant w roi głównej, pojawiła się we mnie myśl, że chciałabym także podzielić się z Wami moim zestawieniem. Dzięki niemu możemy spojrzeć na całą sytuację z różnych perspektyw. Zachęcam do empatycznego wczytania się, bo dzięki temu, zamiast do oceniania, czy też krytykowania, możemy spróbować przejść do zrozumienia siebie nawzajem.

Czego zatem obawiają się nauczyciele? Dodam, że są to nauczyciele z różnych szkół w Polsce, uczących różnych przedmiotów, w szkołach i publicznych i niepublicznych, często posiadający własne rodziny i dzieci.

Nauczyciele boją się o swoje zdrowie, szczególnie ci, którzy na stałe zażywają leki, mają choroby przewlekłe, są alergikami, astmatykami lub mają słabą odporność związaną na przykład z leczeniem chemioterapią.  Boją się ciągłego bycia na L4 lub niekończącej się przymusowej kwarantanny. Boją się chaosu i braku odpowiedniego przygotowania szkół a także niejasno określonych zasad i sprzecznych komunikatów. Boją się rozdźwięku pomiędzy realną sytuacją, jaką widzą w szkole –  w swojej codziennej rzeczywistości  a komunikatem ze strony MEN, jaki trafia do większości społeczeństwa. Nauczyciele  obawiają się także swoich skrajnych emocji, jakie w sobie mają: z jednej strony radości, czasem spokoju, natomiast z drugiej strony złości i poczucia bezradności.  Zastanawiają się nad swoim warsztatem pracy, nad metodami pracy, nad organizacją zajęć. Obawy nauczycieli krążą także wokół skrajnych stanowisk reprezentowanych przez rodziców odnośnie sytuacji pandemii:  od ich lęku przed wirusem po totalną ignorancję sytuacji. Są też nauczyciele, którzy boją się po prostu rozpadu szkoły publicznej, odchodzenia z zawodu dobrej kadry nauczycielskiej, bylejakości w edukacji.  Na końcu boją się także nieobliczalności ze strony rządu, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji oraz cynizmu z ich strony. 

Jak widać,  są to bardzo zróżnicowane obawy i lęki. Jednocześnie też wybrzmiała tęsknota za szkołą, za uczniami, za różnymi działaniami i wspólnymi aktywnościami. Nie bez powodu mówi się, że nauczyciel bez uczniów nie istnieje.

Podobnie zróżnicowanie wypowiadali się także „przepytani” przeze mnie rodzice. Zresztą, część nauczycieli, z którymi rozmawiałam to rodzice, posiadający dziecko w wieku szkolnym.  Obawy są bardzo zróżnicowane, szczególnie jeśli pojawia się temat kwarantanny, która może sparaliżować całe rodziny. Rodzice chcą aby ich dzieci wróciły do szkoły, jednak często gubią się w informacyjnym chaosie i  zmieniającymi się w zaskakująco szybkim tempie wytycznymi.

Jednocześnie jednak, będąc z moimi uczennicami w podróży postanowiłam je podpytać i porozmawiać z nimi z ciekawością i otwartością na to, co mają do powiedzenia.  Powrót  do szkoły przede wszystkim ich dotyczy. Uczniowie obawiają się powrotu do nauczania zdalnego, a co za tym idzie, że nie będą należycie przygotowani do egzaminu ósmoklasisty, na przykład. Albo, że się nie zdążą zaklimatyzować w nowej szkole, że nie zintegrują się z nową klasą i nie poznają dobrze wszystkich uczących ich nauczycieli. Myślą także o przedmiotach zawodowych  – jak tutaj zostanie rozwiązana kwestia nauczania zdalnego. To bardzo dojrzałe obawy. Nie uważacie?  Uczniowie mają także obawy w sobie związane ze sprzecznymi komunikatami, jakie do nich docierają z mediów. Zadają pytanie retoryczne dotyczące obowiązku noszenia maseczek w sklepach a w szkole nie. I co mnie najbardziej poruszyło i dalej porusza, gdy o tym myślę i teraz gdy to piszę: uczniowie boją się doświadczenia ponownego uczucia smutku, osamotnienia, tęsknoty za ludźmi, apatii. Boją się nudy, jaka wkradła się w ich życie i stanu „nic niechcenia” i „nic nierobienia” .  Boją się funkcjonowania ciągle w tej samej przestrzeni i braku bodźców do rozmów z innymi.  Jak Wam się to czyta?  Czy tworzą się w Waszej głowie jakieś refleksje? Czy pojawiają się w Was jakieś emocje, uczucia?

Tacy dzisiaj, 1 września  2020 roku, we wtorek spotkamy się w szkole (lub nie – bo wiemy już że są placówki, które tego nie doświadczą) a jutro zaczniemy lekcje, pierwsze od 174 dni. Spotkamy się twarzą w twarz, maseczka w maseczkę, z naszymi obawami, lękami, radościami i niepewnościami. Na wczorajszym szkoleniu, które prowadziłam okazało się, że najczęstszym uczuciem towarzyszącym nauczycielom w przeddzień rozpoczęcia roku szkolnego jest niepewność. Nie należy tego bagatelizować. To jest ważny sygnał dla nas o sobie samych, ale i o innych, z którymi się zobaczymy i spotkamy. Z wielu względów to bardzo trudna sytuacja, której nie da się porównać, czy też  przyrównać do jakiejś innej. Trzeba  jej doświadczyć. Ale od nas zależy, jakie to będzie doświadczenie. I co my z tą świadomością  i wiedzą  zrobimy.

Bądźmy dobrzy dla siebie nawzajem. Wykorzystajmy ten czas na danie sobie przestrzeni do bycia razem, do rozmów, do wyrażania emocji, do wspólnych śmiechów. Stwórzmy sobie bazę relacyjno-emocjonalną na tę niewiadomą przyszłość. Budujmy mosty.

Marta Florkiewicz - Borkowska
Podoba się? Podziel się z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.