Tekst ten, powstał w pociągu relacji Warszawa-Poznań. Piszę, bo mnóstwo myśli kotłuje mi się w głowie, a serce zaraz pęknie z nadmiaru emocji. Zostawiłam już kurtkę w Domu, prawie zapomniałam walizki z BN więc jak żyć??? Muszę to z siebie wyrzucić!
Co wydarzyło się wczoraj i dziś? Miało miejsce spotkanie: niezwykłe, niecodzienne, inspirujące. Przyjechali ci, którzy oddolne zmieniają rzeczywistość szkolną. Znakomita cześć prelegentów to praktycy, nie czekający na rozporządzenia i nakazy z ministerstwa sugerujące, jak zmienić polską szkołę. Nauczyciele wiedzą jak. I pani Minister słusznie prosi ich o pomoc, tylko czy aby szczerze i na poważnie?
Wystąpienia mieli nauczyciele uczący we wszystkich typach szkół: podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Ich prezentacje były konkretne: robimy takie projekty (webquesty, blogi), uczestniczymy w takich programach (Szkoła z Klasą 2.0, Mistrzowie Kodowania), mamy takie sukcesy ( nagrody krajowe i europejskie). Mówili, jak udaje im się pracować w takiej rzeczywistości, w jakiej żyją. Niektórzy w szkołach mają Internet, tablety i BYOD, inni nie. Jednak ci, którym pod górkę, nie poddają się. Bo jak ktoś chce, to może. Wydaje się, że to proste i banalne stwierdzenie, a jednak powtarzano je jak mantrę; niezależnie, w kilku prezentacjach.
Konferencja trwała 2 dni. 90% wystąpień to 90% obecności na sali. W przerwach – rozmowy i obietnice, że po następnym bloku prezentacji dokończymy temat.
Nie oszukujmy się. Mówmy wprost. Furorę zrobili Superbelfrzy. To oni pokazali, jak pięknie można uczyć: matematyki, polskiego, historii. Mało tego, u każdego z mówców pojawił się element niezamierzony – jak podejrzewam. Zawsze podkreślano, jak dużo dzieci nauczyły się pracując przy projektach. I nie chodziło tu o wiedzę podręcznikową, a mądrość życiową. Okazało się, że współpraca to droga do budowania wspólnego dobra, że razem można więcej i … no właśnie – że się da!
Czasem jak spoglądałam na salę miałam wrażenie, że cześć uczestników miała w głowie jedną myśl: połknąłem/-am nie tę pigułkę. To jakiś MATRIX…
I jeszcze jedno.. Pasja, z jaką opowiadaliście o swoich uczniach jest niesamowita! Wręcz zaraźliwa! Te słowa: moje dzieciaki, moje dziewczyny/chłopaki – bezcenne. Z każdego zdania biła Wasza wrażliwość i chęć do pracy z uczniami, z Waszymi dzieciakami. Was to po prostu cieszy i sprawia przyjemność…
Podsumowując, wnoszę postulat do organizatora. Następne Inspiracje niech odbędą się na początku września. Niech nauczyciele przyjadą, zobaczą i wrócą w swoje strony naładowani energią, dobrymi praktykami i poczuciem, „że się da” i „że można’. Niech wrócą i zaczną zmieniać szkołę.
PS. A wieczór na Barce to… osobny wpis.
Pozostałe wpisy Marta Borowiak-Dostatnia (Zobacz wszystkie)
- Na gorąco… po 2 dniach z SBRP - 4 lipca 2014
- Planowanie z Google Kalendarz - 2 marca 2014
7 odpowiedzi na “Na gorąco… po 2 dniach z SBRP”
Marta- czytam i uśmiecham się 🙂 podobne uczucia mną targały podczas Inspiracji.
Uczę od ponad 20 lat i tyle też zmagam się… z różnymi rzeczami- własną niekompetencją, niekompetencją innych, głupotami, które ciągle dookoła.
Zastanawiam się chwilami jak to jest, że Ci wszyscy wspaniali ludzie mają często tak bardzo „pod górkę” w naszym kraju, tyle robią, tyle umieją i ciągle tyle wysiłku ich kosztuje to, co powinno być oczywiste- że jak człowiek umie i chce, to trzeba mu pomóc a nie przeszkadzać. Ale nie piszę tego po to, żeby sobie ponarzekać, bo jest dla mnie, tak jak dla Ciebie i innych SuperBelfrów- tych oficjalnych i wszystkich super nauczycieli oczywiste- to trzeba robić, trzeba uczyć jak najlepiej, najciekawiej, z pasją, trzeba wspierać dzieciaki i młodych w ich drodze, niezależnie od tego jakie trudne to bywa. A Inspiracje i spotkanie z Wami wszystkimi dają świadomość ilu ludziom na tym zależy. I to jest wspaniałe!
Alino, a może gdyby nie mieli tak bardzo pod górkę, nie byliby tacy silni? Może w tym tkwi ta moc Superbelfrów w myśl powiedzenia: co nas nie zabije…
Niesamowita dawka pozytywnych emocji i inspiracji do działania! Dzięki :)!
Dziękuję za dwa dni wspaniałych pomysłów 🙂
Marta, ja właśnie jestem w drodze powrotnej do domu. Cztery intensywne dni… Mnóstwo inspiracji w głowie… Pozdrawiam
Słuchajcie – mówimy jednym głosem. To jest piękne. Ps dodam jeszcze, że jak widziałam Krzysztofa z „jego” chłopcem czy Kasię z tą dziewczynka, której HURRAAA UDAŁO SIĘ – wzruszyłam sie, normalnie gardło na ścisk i w oczach morko…
Miałam to samo! Wzruszające. Dobrze, że te dzieci są w dobrych rękach!