(Nad)opiekuńczość

Każdy rodzic zapewne marzy by jego dziecko było samodzielne, odważne, odpowiedzialne,  by potrafiło radzić sobie z porażkami, umiało rozwiązywać konflikty. Zanim to się jednak stanie, my dorośli musimy go tego nauczyć. Nie jest to łatwe i wymaga czasu oraz determinacji by mały człowiek stał się taki, jak sobie wymarzyliśmy. Wiele jednak zależy od nas- naszych postaw i oddziaływań skierowanych na dziecko.

Całkiem niedawno, Fundacja Dbam o Mój Zasięg opublikowała świetne infografiki dotyczące nadopiekuńczości.  Link do nich znajdziecie TUTAJ. Co jednak zrobić by tak nie było? W minione wakacje dużo czasu spędziłam czytając książki i jeżdżąc na rowerze. Był to doskonały czas na obserwowanie tego co wokół, także na przyglądanie się rodzicom i ich pociechom. Ilekroć przejeżdżałam obok placu zabaw, za każdym razem widziałam taki oto obrazek – dziecko w piaskownicy, tuż obok rodzic. Dziecko na huśtawce- rodzic obok niego.

Budowanie relacji

Z pozoru wszystko ok,  powód do radości- rodzice spędzają czas ze swymi dziećmi na placu zabaw. Jednak przyglądając się temu z bliska, większość maluchów otoczona jest „ciasną” opieką dorosłych, bez braku miejsca na budowanie relacji z innymi dziećmi. Dajmy zatem dzieciom przestrzeń do wspólnej zabawy, bez nas dorosłych. Niech nauczą się być sami ze sobą, samodzielnie podnosić się ze swoich upadków, rozwiązywać konflikty. Przecież nie od dziś wiadomo, że czym skorupka za młodu… Usiądźmy w pobliżu, ale jednak w znacznej odległości. Reagujmy dopiero wtedy, kiedy widzimy, że sytuacja jest trudna, a dzieci same nie rozwiążą problemu.

Chcąc by dziecko potrafiło nawiązywać samodzielnie relacje dajmy mu na to przestrzeń. Idealnym miejscem jest plac zabaw. Niech dziecko samo poznaje innych. Zaufajmy, że sobie poradzi. Dobrym miejscem i czasem budowania pozytywnych relacji jest też droga do/ i ze szkoły. Niestety w codziennym pośpiechu często nie ma na to czasu-zawozimy dzieci do szkoły, odbieramy z zajęć. Może zatem na początek warto wygospodarować jeden dzień, kiedy to dziecko przyjdzie samo ze szkoły z rówieśnikami? A jeśli jest to niemożliwe i boimy się o jego bezpieczeństwo, może pozwólmy mu iść z innymi dziećmi pozostawiając ich w bezpiecznej odległości w zasięgu naszego wzroku?

Odpowiedzialność

Przyprowadzając dziecko do przedszkola, czy też szkoły pozwólmy mu samodzielnie się spakować, bez kontroli czy wszystko tam jest jak należy. Jeśli czegoś zapomni-trudno, samo poniesie tego konsekwencje. W drodze do przedszkola/ szkoły niech niesie swoje przybory/plecak. Nie wyręczajmy go w tym.

 

Samodzielne wybory

Zaufajmy swemu dziecku- ono samo potrafi się ubrać. Jeśli nawet na początku będzie to nieporadne – uwierzcie,  z czasem nabierze wprawy. A swoją drogą, czy jeśli ubierze lewą rękawiczkę na prawą dłoń a prawą na lewą to będzie mu  z tego powodu zimno? Zwykle wielu rodziców twierdzi, że rano nie ma czasu na „guzdranie się”. Może warto zatem obudzić dziecko 10 minut wcześniej by miało czas na to by samodzielnie wykonać toaletę poranną, ubrać się czy też najeść? W ten sposób pomożemy nie tylko swemu dziecku, ale i opiekunom w przedszkolu lub szkole. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy to nauczycielka/ nauczyciel przed wyjściem na spacer ubiera każdego w 25-osobowym zespole. Im wcześniej samo będzie umiało to zrobić, tym lepiej.

Rozwiązywanie konfliktów

W każdej grupie czasem dochodzi do sporów. Zostawmy i na nie przestrzeń  swoimi dzieciom/ uczennicom/ uczniom. Reagujmy w ostateczności, dopiero wtedy, kiedy widzimy, że potrzebna jest nasza interwencja. W ten sposób uczymy ich samodzielnego rozwiązywania konfliktów. Rozmawiajmy z nimi o tym jak rozwiązywać konflikty w sposób pokojowy. Link do tego typu zajęć znajdziecie TUTAJ Pokazujmy to także swoim przykładem.

Współpraca

Idąc na plac zabaw lub też wybierając się zimą na sanki bierzmy o połowę zabawek mniej niż mamy dzieci. W ten sposób nauczymy ich współpracy i dzielenia się. Swoją drogą warto także by osoby odpowiedzialne za powstawanie placów zabaw pomyślały i o tym, by już na etapie projektu tworzyć takie urządzenia, których uruchomienie wymaga co najmniej 2-3 osób. To doskonały czas na współpracę już na etapie  zabawy.  Może warto też przy tym pomyśleć o dzieciach z niepełnosprawnościami- huśtawki dla osób poruszających się na wózkach, urządzenia dla niewidomych. Oczywiście pojawiają się one w naszej przestrzeni publicznej, jednak nadal należą do rzadkości.

Samodzielność

Jeszcze 3 lata temu nie wyobrażałam sobie, by moje uczennice i moi uczniowie klasy pierwszej sami zmywali naczynia, robili ręczne pranie, przygotowali sobie kanapkę, przesadzili kwiaty w doniczce, skleili prace klejem na ciepło, czy też powiesili swoje prace na gazetce klasowej, bo będą zawieszone krzywo. Dziś wiem, że potrafią. I jestem pewna, że pielęgnując te umiejętności będą samodzielni w życiu. Choć lepiej chyba byłoby napisać, że wykonując te czynności od najmłodszych lat- stają się samodzielni, coraz bardziej odpowiedzialni z poczuciem zaufania ode mnie jako osoby dorosłej. W ten sposób daję im informację zwrotną, że ufam im, wierzę w nich, że sobie poradzą. Czują się współodpowiedzialni za to co robimy w klasie. Bo ich życie toczy się już teraz, a nie dopiero wtedy kiedy będą dorośli. To nic, że powieszą coś krzywo, że nachlapią, że na początku niedomyją talerza. Początki nie zawsze bywają łatwe, jednak pozwólmy towarzyszyć im w czynnościach codziennych- w szkole, jak i w domu-w segregowaniu brudnych rzeczy i włączeniu  pralki, wieszaniu prania, prasowaniu, nauce korzystania ze sztućców (zamiast krojenia potrawy na małe kawałki przed jej podaniem), czy też samodzielnym załatwieniu drobnych spraw (zakupy w sklepie, wypożyczenie książki w bibliotece, czy też samodzielne pożyczenie od sąsiadki przysłowiowej szklanki cukru). Wystarczy pokazać im to i w niektórych sprawach czasem zaufać, wzmocnić w nich wiarę. Na początku można im w tym towarzyszyć, ale nie robić tego za nich. Warto zacząć od drobnych rzeczy- podczas wspólnych zakupów niech dziecko poprosi panią/ pana w sklepie o towar, który chcemy kupić lub niech zapyta ile coś kosztuje.  A wszystko to w trosce o dzieci, ich rozwój, ale i w trosce o nas samych kiedy to te małe istoty staną się dorosłe. To one będą częścią naszego społeczeństwa, decydującą o wielu sprawach ważnych także dla nas jako obywateli. Czyż nie będzie łatwiej i prościej żyło się nam wszystkim, jeśli będą odważni, odpowiedzialni, a wszystkie trudne sprawy i konflikty będą potrafili rozwiązać z szacunkiem dla rozmówcy?

Być jak żółwiki

Podczas ostatnich wakacji, Edyta Karwowska umieściła w mediach społecznościowych taki oto wpis:

„Zakinthos. To właśnie na tej greckiej wyspie wylęgają się żółwie (…) Kiedy młode szczęśliwie się wyklują i wyjdą na powierzchnię muszą jeszcze dotrzeć do wody. Podczas tej wędrówki żółwiki nabierają sił i mięśni, aby przetrwać w morzu”. Do wpisu dołączyła jeszcze krótki filmik z pokonywania tej drogi. Napisałam pod nim „Aż chciałoby się im pomóc”. Cóż, jednak wtedy nie nabrałyby wystarczająco dużo sił by sobie poradzić w życiu. Niekiedy pomagając komuś, wyręczając go, chcąc „ by było dobrze” otrzymujemy efekt zupełnie odwrotny. Czy nie jest tak czasem z naszymi dziećmi? Dajmy im zatem przestrzeń by były jak żółwiki. By stawiając swe pierwsze nieporadne często  kroki nabierały w swych codziennych zmaganiach sił i ćwiczyły  metaforycznie to ujmując „swe mięśnie”, dzięki czemu staną się samodzielne i będą potrafiły przetrwać w swym morzu różnych sytuacji jakie na nie czekają tuż za rogiem.

Ewa Kempska
Pozostałe wpisy Ewa Kempska (Zobacz wszystkie)
Podoba się? Podziel się z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.