Ciągle zastanawiam się, jak sprawić, żeby moi uczniowie czytali lektury. Nie czytają, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Znają treść ze streszczeń, opracowań, tak licznych w Internecie. A ja się uparłam, żeby zaglądali do książek. Czasami mi się to udaje, tak jak ostatnio przy omawianiu „Wesela” Wyspiańskiego. Dramat trudny i nudny dla nastolatków. Pamiętam, że ja w liceum nic nie rozumiałam. Nie było Internetu i opracowań, więc ze łzami w oczach ślęczałam nad tym tekstem, żeby nie dostać oceny niedostatecznej, bo polonistkę miałam srogą. Dziś, pomna na te męki, a podobnie wymagająca, jak moja nauczycielka, dwoję się i troję, żeby skrócić cierpienia uczniom.
Ostatnio wpadłam na pomysł, jak zainteresować ich tym niełatwym dramatem. Miałam szczęście, że na mojej lekcji z klasą II Zespołu Szkół Centrum Edukacji w Płocku, w której omawiałam „Wesele”, była wolna pracownia informatyczna, a w niej piętnaście komputerów. Młodzież była uprzedzona, żeby mieć na lekcji teksty dramatu i znać głównych bohaterów (powinni przeczytać książkę!). Wypadło dwoje do jednego komputera. Mieli utworzyć na Facebooku profil każdej z postaci utworu. Były pewne problemy. Na przykład nie można zrobić profilu osoby, która urodziła się przed 1905 rokiem, czyli wszystkich bohaterów tego dramatu, bo jego akcja dzieje się w roku 1900! Tu więc trzeba było skłamać dla dobra nauki 🙂 Należało też wymyślić nazwisko Chochołowi, bo było ono wymagane przy rejestracji. Stał się więc Chochołem Słomą.
Następnie musieli uzupełnić profile, na ile się dało, zgodnie z tekstem Wyspiańskiego oraz informacjami na temat tych ludzi (żyjących przecież w realu sto lat temu). Potem znaleźli zdjęcia (jeśli nie było autentycznych, posłużył film Andrzeja Wajdy) i pozapraszali się wzajemnie do znajomych. I tu zaczęła się zabawa!
Poleciłam rozmawiać tylko tekstem z „Wesela”, ewentualnie parafrazą słów Wyspiańskiego. Okazało się to na początku niełatwe dla tych, którzy znali treść tylko z opracowań. Ale że utwór nie jest zbyt długi, jeszcze przecież podzielony na akty i sceny, szybko zorientowali się, że zadanie nie jest trudne. Na lekcji było za mało czasu, żeby te dialogi były rozwinięte, więc dokończyli w domu. Tak się rozkręcili, że przez cały tydzień „gadali” między sobą jako bohaterowie tej lektury. Dodawali i zmieniali zdjęcia, gratulowali sobie z powodu zaślubin, składali życzenia urodzinowe. W dialogach pojawiły się nawet skojarzenia z „Chłopami” Reymonta! Wszystko mogłam obserwować, komentować i lajkować jako ich znajoma 🙂
Po kilku dniach zrobiłam niespodziewaną kartkówkę z treści utworu. Byłam zadowolona. Nigdy nie postawiłam tak dobrych ocen z tej lektury (zdarzyły się jedynki u tych, którzy nie byli na wszystkich lekcjach w tym tygodniu, ale czwórek było więcej!).
Po zakończeniu omawiania „Wesela” zasugerowałam, żeby usunęli profile. Z dwóch powodów: żeby nie zaśmiecać Facebooka fikcją literacką, ale przede wszystkim, żeby inni uczniowie mogli się w ten sposób uczyć w przyszłości i nie korzystali z gotowców. Jaka była reakcja IIA? Było im przykro. „Już się zżyliśmy z tymi osobami, zakochałam się w Jaśku”- stwierdziła jedna z uczennic. „To takie nasze dzieci…” – dodała inna. Poinformowałam ich, że administrator Facebooka i tak zapewne usunie te profile. Ale zostaną one na długo w naszej pamięci a z nimi aktualne do dziś słowa: „Cóż tam, panie, w polityce?”, „Każden sobie rzepkę skrobie”, „Chłop potęgą jest i basta”, „Miałeś, chamie, złoty róg…”
Jakoś i mnie stał się bliższy ten dramat…
- Wojna pisarzy - 1 października 2014
- „Wesele” na fejsie - 24 stycznia 2014
19 odpowiedzi na “„Wesele” na fejsie”
Świetna wiadomość! Też się zbieram, do podobnego przedsięwzięcia. Marcin Paks mnie zainspirował. To co piszesz, stanowi kolejny dowód na to, że cyfrowa drama jest bardzo interesującą metodą.
Super pomysł! 🙂
Ckekawe. Dalo mi to do myslenia. Tez szukam sposobow, zeby zainteresowac uczniow lekcja. Musze sprawdzic czy jest juz na fb Boleslaw Chrobry 🙂
Bardzo nowatorska inicjatywa! Chyba jest Pani prekursorem innowacyjnego trendu w edukacji w swojej szkole? Takich nauczycieli potrzeba, żeby wreszcie coś się zmieniło w tym skostniałym, betonowym systemie edukacji. Powodzenia!
A może są jakieś zrzuty ekranu? 🙂 To musiało być bardzo wesołe 🙂
Genialnie wyszło! Przydałoby się kilka cytatów/zrzutów ekranu, opinii uczniów. Fantastyczne 🙂 Gratuluję
Uczniom klasy II taki pomysł omawiania lektury bardzo przypadł do gustu. Czekamy na więcej. 🙂
Zgodnie z sugestią dodałam zdjęcia.
Zastosowałaś oświeceniową zasadę „uczyć bawiąc”. Fajna sprawa.
Świetny pomysł, fajnie byłoby pobawić sie tak z każdą lekturą:)
Fantastycznie brzmi. Gratulacje.
A pytanie: nie było problemów z równoczesnym otwieraniem swoich prywatnych profili, czy poczty, innych komunikatorów podczas zajęć?
Ciekawe by było „przetestować” uczniów za jakiś czas – ile im tej wiedzy zostało? Może z jakąś grupą chętnych, bo pewnie trudno by to było zrobić z całością w rzeczywistości szkolnej?
Dziekuję za miłe słowa. Problemów z otwieraniem stron nie bylo, mamy dobry internet. A co będą z tego wiedzieć za jakiś czas? Już ja ich ,,przetestuję” 🙂
Konstruuje listę niezbędnych adresów dla „mojej’ polonistki, która szuka, ma zapał i chce. Ten wpis będzie na jednym z czołowych miejsc. REWELACJA!
My, jako „pokolenie facebooka”, bardzo dużo czasu spędzamy na tym właśnie portalu, dlatego uważamy, że nasza polonistka miała świetny pomysł. Nie tylko ułatwiła nam zrozumienie utworu, ale również sprawiła, że zaprzyjaźniliśmy się z bohaterami 🙂 Takie metody nauczania z pewnością polubi dzisiejsza młodzież;) Dziękujemy!
Pomysł i wykonanie fantastyczne! Gratuluję! A teraz idę się pomodlić, żeby moja córka w przyszłości trafiła na tak pomysłowych nauczycieli 😉
To było naprawdę ciekawe przeżycie, bo nie zniechęcała nas nauczycielka zwykłą gadaniną do lektury, a wręcz przeciwnie budziła w nas podziw do niej, a także na tyle nas zaciekawiła, że chciało się wgłębić co pisarz napisał dokładnie w „Weselu”. Dzięki takim lekcjom dużo więcej zostanie w naszych głowach niż po zwykłym omawianiu 😉
No fajna sprawa. Chyba i ja spróbuję.
Ale Facebook chyba blokuje takie fikcyjne konta?
Tak. Dlatego przeniosłam pomysł na Messengera:)