FunPack czyli wszystko w jednym

funpack

Pomocy naukowych nigdy dość……

Mam ich baaaardzo dużo, papierowych, a od paru lat coraz więcej interaktywnych. Gromadzę wszystko, co uznam za przydatne, stąd miejsca coraz mniej….. Zauważyłam jednak, że praktycznie nie wykorzystuję ich wszystkim, o niektórych nie pamiętam, innych nie umiem znaleźć…..To chyba jest tak, że nie lubimy mieć zbyt wielu rzeczy posegregowanych w różnych szufladach, ponieważ w końcu i tak zaglądamy do tej jednej, jedynej sprawdzonej przez lata szuflady i korzystamy z rzeczy w niej się znajdujących.

Podobnie jest w szkole. Pomoce naukowe mamy wszędzie. W szafce w pokoju nauczycielskim, w szafce w biurku we własnej klasie (szczęściarz, kto taką ma), w szafce w domu, no i są jeszcze szuflady, nie wspominając o torbach. Zapomniałabym jeszcze o komputerze, tutaj w chmurze lub w katalogach także znajdują się różne karty pracy dla naszych uczniów.

Tęsknota za …

Wykreślanki słowne, krzyżówki, piramidy liczb, teksty z lukami, quizy, testy, memory, dopasowanki – to wszystko wykorzystujemy na lekcjach z uczniami w różnym wieku, praktycznie na wszystkich przedmiotach. Kserujemy, wycinamy, rozdajemy uczniom, czasem gubimy…. Trudno ogarnąć ten chaos, ten zestaw wszystkich kart pracy. Ile razy nie mogłam znaleźć skserowanych wcześniej krzyżówek, które zaplątały się gdzieś pomiędzy czasopismem „Charaktery” a „Teletydzień”. Nie zapomnę, ile razy stałam nad kserem i kombinowałam, jak pomniejszyć te wykreślanki, aby na jednej stronie zmieściło się aż osiem tych samych zestawów. Gdy już nastał czas mojej „cyfrowości”, czyli świadomego wykorzystywania ćwiczeń interaktywnych na lekcjach, strasznie frustrował mnie fakt, że na jednej stronce tworzę sobie quizy, na drugiej na przykład memory, teksty z lukami robię na piechotę w Wordzie itd….. Marzył mi się taki pakiet ze wszystkim naraz. Abym nie musiała tracić czasu na wyszukiwanie, na logowanie za każdym razem kiedy chcę przećwiczyć, pokazać coś innego….

Czekaj cierpliwie, a będzie Ci dane…

Moje marzenie w końcu się zmaterializowało. Poznałam aplikację learningapps.  Nazwałam ją FunPack, czyli wszystko w jednym. Dlaczego tak?  Fun – bo sprawia mnóstwo frajdy, nie tylko uczniom, ale także mi nauczycielowi. Pack – ponieważ to taka wielka paczka: „jajko niespodzianka” z całym pakietem świetnych ćwiczeń interaktywnych, których ciągle przybywa.

Co to takiego?

learningapps

www.learningapps.org

Platforma learningapps jest całkowicie darmowa. Bardzo prosta i intuicyjna w obsłudze jest praktycznie niezbędną pomocą dydaktyczną nauczycieli każdego przedmiotu. I cały czas rośnie w siłę, ciągle powstają nowe „appki”, a stare są doskonalone.
Mamy do wyboru cały wachlarz interaktywnych ćwiczeń do wykorzystania na wszystkich przedmiotach.
Platforma jest niemiecka, ale dostępna już także w języku angielskim, włoskim, francuskim, hiszpańskim, rosyjskim, retroromańskim oraz, od niedawna, w języku polskim.
Tutaj możemy znaleźć gotowe ćwiczenia interaktywne z języka angielskiego i niemieckiego, z biologii, chemii, przyrody, fizyki, geografii, historii, informatyki, matematyki, muzyki oraz całą masę „appek” logopedycznych i ortograficznych tworzonych przez prężnie działającą grupę Superbelfrzy MINI.

Na dzień dzisiejszy możemy tworzyć appki w sześciu kategoriach:

  • selekcja/ wybór : quizy wielokrotnego wyboru, milionerzy, znaczenie w tekście, wykreślanka słowna,
  • przyporządkowywanie: puzzle, tabele, mapy, obrazki, memory w rożnych wersjach,
  • sekwencja :  oś czasu i ustalanie kolejności,
  • pisanie:  wisielec, krzyżówka, tekst z lukami, uzupełnianie tabeli, quiz,
  • narzędzia: głosowanie, matrix, czat, wspólne pisanie, kalendarz, mapa myśli, notatnik, tablica korkowa online,
  • oraz gry i zadania dla więcej niż jednego gracza.   

W ten sposób tworzymy zbiór własnych ćwiczeń i gier interaktywnych, które możemy w każdej chwili modyfikować lub usunąć. Stworzone „appki” możemy zachować jako prywatne lub udostępniać publicznie. Możemy korzystać z „appek” innych użytkowników i na ich bazie tworzyć swoje własne.

Kolejnym plusem platformy jest możliwość tworzenia klas. Każdy nauczyciel może tworzyć klasy i zapisywać do nich uczniów, dzięki czemu nie muszą zakładać swoich kont, login i hasło otrzymują od nauczyciela. Nauka odbywa się wtedy w bezpiecznej przestrzeni, zarówno dla nauczyciela, jak i uczniów. Nauczyciel ma możliwość przypisywania klasom określonych ćwiczeń, poprawiania zadań utworzonych przez uczniów, wysyłania uczniom wiadomości. Ćwiczenia i zadania interaktywne mogą tworzyć także uczniowie, dzięki czemu dużo chętniej angażują się w naukę.

appsy

Dzięki platformie learningapps nauka staje się nie tylko prostsza, ale przede wszystkim przyjemniejsza, a o to chyba chodzi. Mając tablicę interaktywną w klasie w szybki sposób możemy zmotywować uczniów do dalszej pracy, zaciekawić tematem, rozbudzić ich kreatywność.

Zachęcam wszystkich nauczycieli do korzystania z learningapps i tworzenia własnych ćwiczeń oraz korzystania z już istniejących. Im więcej nas, tym lepiej! Dzielmy się i inspirujmy!

Na deser…

W czerwcu 2013 wzięłam udział w konferencji Inspiracje 2013, na której miałam przyjemność opowiadać między innymi o LearningApps. Na portalu edunews znajdziecie moje wystąpienie i prezentację.

 

Marta Florkiewicz-Borkowska  –  nauczycielka języka niemieckiego i zajęć technicznych w Publicznym Gimnazjum nr 3 w Pielgrzymowicach, trenerka edukacyjna, ekspertka w Centrum Edukacji Obywatelskiej, edukatorka w zakresie nowoczesnych rozwiązań w edukacji, autorka artykułów dotyczących wykorzystania nowoczesnych technologii w edukacji, prelegentka na konferencjach edukacyjnych. m.in. Inspir@cje oraz IT w edukacji, Zlotach Innowacyjnych Nauczycieli i Dyrektorów w Ustroniu oraz Spotkaniach Metodycznych w Wodzisławiu Śląskim, współorganizatorka i współprowadząca cykl  webinarów Superbelfrzy Nocą,  absolwentka arteterapii, uczestniczka warsztatów doskonalących i programu Futur Classroom Lab w Brukseli, należy do społeczności Superbelfrzy RP, prelegentka na konferencji TEDxRawaRiver  w Katowicach. Fanka nauki metodą projektu, uczenia przez nauczanie oraz nowoczesnych technologii. Propagatorka wykorzystywania gier planszowych i zabaw aktywizujących w edukacji. Prowadzi dwa blogi:  deutschfun z języka niemieckiego oraz handmade z zajęć technicznych.

Marta Florkiewicz - Borkowska
Podoba się? Podziel się z innymi.

14 odpowiedzi na “FunPack czyli wszystko w jednym”

To prawdziwa skarbnica. Uczniowie z SP znakomicie radzą sobie z tworzeniem nowych gier. Moi gustują w quizach typu „milionerzy” i w tworzeniu wykreślanek tematycznych dla uczniów z klas początkowych.

Mam krytyczną opinię na temat quizów i krzyżówek nastawionych na nauczanie prymitywnej, faktograficznej „wiedzy” w rodzaju „nazwa największego wulkanu w Europie”.

Żeby to było jasne: czegoś takiego w ogóle nie uważam za wiedzę.

To ma taki sam sens, jak nauczanie dzieci książki telefonicznej na pamięć. A nawet sens nauczania książki telefonicznej na pamięć jest większy: bo uczy pokory no i kiedyś może się jakiś numer przydać … np. na pogotowie.

Nazywanie zgadywanek „programami edukacyjnymi”m, to więcej, niż nadużycie – to całkowicie ślepa uliczka edukacji.

Prawidłowy kierunek to programy symulacyjne, przedstawiający przebieg jakiegoś procesu i umożliwiający jego ZROZUMIENIE.

Program symulacyjny może też pozwalać na przeprowadzenie symulacji „real life experience”, która polega na tym, że uczestniczymy w jakimś procesie i sprawdzamy, na ile nasza wiedza jest w praktyce przydatna i możliwa do zastosowania.

Ludzie !!! Nie sprowadzajcie tworzącej się rewolucji w edukacji do rozwiązywania krzyżówek i zabawy w „wisielca” !!!

Edukacja to NIE SĄ krzyżówki i „wisielce” !!!

Niektóre zadania są żenujące (uzupełnianie treści twierdzeń fizycznych, wybieranie odpowiedzi matematycznej w postaci różnych liczb itp.).

Jestem za głębokim przemyśleniem sobie słowa „edukacja” przez autora tego artykułu, autorów polecanej strony oraz osób, które w pierwszym przypływie emocji zachwyciły się tym nieporozumieniem edukacyjnym.

Żeby nie było zarzutu, że nie mam lepszej propozycji, to oto są linki:

http://phet.colorado.edu/en/simulations/category/physics
http://www.myphysicslab.com/
http://physion.net/
http://bulletphysics.org/wordpress/
http://hypertextbook.com/facts/2007/mariogravity.shtml
http://www.phyfun.com/
http://www.design-simulation.com/ip/
http://www.walter-fendt.de/ph14e/

To są tylko przykłady, nie wszystkie może są doskonałe, ale to pokazuje ogrom dostępnych materiałów (tutaj dla fizyki), które mają potencjał EDUKACYJNY, a nie „krzyżówkowo-wisielcowy” !

Komputery dają nieprawdopodobny potencjał symulacji procesów ! Dlaczego chcecie marnować swoje i dzieci życie na rozwiązywanie krzyżówek, które szybciej zrobi się ręcznie, niż przy pomocy komputera ? I na dodatek w ogóle zamiast krzyżówki, można po prostu POROZMAWIAĆ o danym temacie, napisać artykuł do przeczytania itp.

Jaki jest sens odpytywania z haseł encyklopedycznych ???

POBUDKA !!!

Cudne linki Pan podał, dziękuję. Na pewno będę korzystać.
Zestaw, który proponuje autorka jest znakomity. Pozwala na zabawę na zajęciach, powtórkę materiału, wprowadzenie do tematu. Dla młodszych dzieci to emocje i radość.
Za pomocą tego zestawu nie zrobimy symulacji procesu fizycznego, bo nie taka jego rola. Każdy korzysta z takich narzędzi, które są stosowne do jego przedmiotu i takie sobie dobiera. Nie musi Pan robić zadań z krzyżówkami. Ale jeśli przygotuje Pan symulacje procesów fizycznych samodzielnie, proszę dać znać, chętnie skorzystamy. My się tu dzielimy. Zapraszamy.

Panie Pawle, Pana alert to jakieś nieporozumienie?
Apeluje Pan:
„Ludzie !!! Nie sprowadzajcie tworzącej się rewolucji w edukacji do rozwiązywania krzyżówek i zabawy w „wisielca” !!!”
A skąd Pan wywnioskował, że ktokolwiek z nas tak prymitywizuje edukację? Kto gdzie napisał, że to są wszystkie (wyłączne) metody i narzędzia?!

Jednak przyzna Pan, że edukacja bez opanowania pewnego zasobu informacji to jak dom bez fundamentów, prawda? I zapamiętywanie też można na różne sposoby uatrakcyjniać, prawda?

(btw – czy widzial Pan świetny tekst o taksonomiach: http://www.jankowskit.pl/metodyka-nauczania/taksonomia-blooma.html Pan podaje pomysły na inne poziomy taksonomii po prostu niż Autorka tego tekstu)

Odpowiedź na dwa powyższe wpisy:

do JO:
być może uderzyłem na alarm z pewną nadpobudliwością (która towarzyszy mi od urodzenia), ale z drugiej strony mamy taką sytuację:
doskonałe narzędzia przy pomocy których uczeń może naprawdę ZROZUMIEĆ zagadnienie oraz narzędzia uczące na pamięć terminologii.

Gdyby ktoś nawet doskonale nauczył się wszystkich terminów pływackich, a nie wszedł do wody, to się po prostu nie nauczy pływać.

Jak ktoś się nauczy (dzięki krzyżówkom i „wisielcom”) terminologii z geografii, fizyki czy historii, to nadal nic nie będzie rozumiał z geografii, fizyki czy historii.

Czas naszego życia ma swoje granice. Czas, który możemy poświęcić na przygotowanie się do życia jest jeszcze bardziej ograniczony (trwa do mniej więcej 14-15 roku życia) i marnowanie go na krzyżówki uczące terminologii to zabijanie czasu. Tylko że słowo „zabijanie” należy tu rozumieć dosłownie …

Ja osobiście na miejscu nauczycieli nie dałbym uczniom ani jednej krzyżówki do rozwiązania, bo czas tak byłby wypełniony edukacją interaktywną, pracą INTELEKTUALNĄ, że na takie powiedzmy sobie to szczerze: głupoty, nie byłoby już czasu.

Lekcja trwa 45 minut, z czego ok 10 minut to przerwy techniczne. Pozostaje nam 30-35 minut realnej nauki, co przy ilości uczniów daje bardzo mało czasu na doprowadzenie umysłu ucznia do stanu ZROZUMIENIA zagadnienia (nie mylić z „naumieniem się” terminologii).

Jeżeli uczeń pojmie na własnej skórze prawa grawitacji, to definicję wymyśli sam, nie będzie musiał jej testować za pomocą jakiegoś programiku, bo będzie ją doskonale rozumiał i czuł.

Co do dzielenia się pomysłami, to przede wszystkim chciałem się podzielić uwagą, że powinniśmy całkowicie przeorientować nasze myślenie o tym, czym jest edukacja. Dopóki tego nie zrozumiemy, to ciągle będziemy się dzielić linkami do „edukacyjnych” krzyżówek nie wnoszących kompletnie niczego do edukacji.

do EK:
Nie zarzucam nikomu z góry niczego, ale skoro widzę taki artykuł, to raczej nie przypadkiem tu się znalazł. Po prostu wyraża on tradycyjne podejście do edukacji.

Przykład: zastosowanie tablic interaktywnych.
To jest naprawdę kuriozum, że postanowiono wyposażyć szkoły w urządzenia, które niczego do edukacji nie wnoszą i jeszcze jest to traktowane jako „osiągnięcie”. Otóż problem z tablicami edukacyjnymi polega na tym, że one petryfikują dotychczasowy system przekazywania wiedzy „ex cathedra”. Czyli nauczyciel mówi (ew. pokazuje na tablicy multimedialnej), a uczniowie słuchają.

To już jest niestety przeszłość (wręcz archaiczna) edukacji. Dzisiaj uczniowie poznają wiedzę poprzez interakcję między sobą w trakcie realizacji projektów edukacyjnych, pracy na programach symulacyjnych, tworzenia, kreowania konkretnych rzeczy, zdarzeń itp.

Nie tablica interaktywna jest potrzebna, tylko interaktywny stolik z ekranem dotykowym dla każdego ucznia, przy pomocy którego uczeń „wyczarowuje” sobie całą wiedzę za pomocą fantastycznych programów interaktywnych, symulacyjnych, w technologii 3D i multitouch. Być może nawet w przestrzeni wirtualnej (augmented reality).

Nauczyciel powinien zamienić się w tutora/mentora, a uczniowie pracując indywidualnie lub w małych grupach projektowych powinni samodzielnie poznawać wiedzę i ją rozumieć.

Czy np. pływak będzie uczył się pływania wypełniając quiz, w którym będzie musiał uzupełnić następujące zdanie:
„Do pływania niezbędny jest basen i w..a” ???
Czy ktoś, kto uzupełni kropki i wpisze „od” przybliży się choćby o milimetr bardziej do medalu olimpijskiego ? Albo choćby do radości obcowania z wodą nad morzem ?

Moim zdaniem edukacja zabrnęła w kompletnie ślepy zaułek i doszło do tego, że coś zupełnie pomocniczego i praktycznie niepotrzebnego (terminologia) stało się istotą edukacji.

Tymczasem terminologię uczeń pozna w trakcie samego realizowania projektu edukacyjnego i de facto ją sam stworzy !

Będzie to wyglądało tak, jak by nagle w klasie było 30-stu Newtonów i każdy z nich z osobna odkryłby prawo grawitacji ! ODKRYŁBY ! A nie „naumiał” !

****************
Dlatego uważam, że powinniśmy unikać trwonienia czasu i energii na narzędzia błędne i nieprzydatne, gdyż dobrych narzędzi jest wystarczająco dużo, aby móc wypełnić cały proces edukacji.

Zwracam jeszcze uwagę, że dzisiaj dzieci i młodzież grają w gry 3D prawie realistycznie oddające rzeczywistość (wszelkiego rodzaju adventures, gry wojenne strategiczne i taktyczne, typu simcity i inne) i przeniesienie ich w świat „krzyżówek i wisielców” jest dla nich tym, czym byłoby przeniesienie wysokiej klasy specjalisty od programowania do przedszkola i poznawanie literek …

p.s.: zauważcie też, że w swojej prezentacji posłużyłem się taksonomią Blooma nie wiedząc nawet o jej istnieniu 🙂

Panie Piotrze,
bardzo dziękuję za Pana komentarza. W sumie to powinnam strzelić focha, bo przecież krytykuje Pan polecany przeze mnie program. Jednak nie mam takiego zamiaru, cieszę się, że dyskusja poszła w takim kierunku.
Pana prezentacja świetnie oddaje kierunek rozwoju edukacji i my także zdajemy sobie z tego sprawę i podane przez Pana linki nie są nam obce. Jednak nie od razu Rzym zbudowano.
Od dłuższego czasu interesuję się akcją w Niemczech „Schule im Aufbruch” i z zaciekawieniem przyglądam się edukacji w ewangelickiej szkole w Berlinie, w której nie ma podziału na typowe klasy oraz lekcje. Nauka odbywa się w blokach oraz głównie bazuje na projektach. Uczniowie wychodzą poza mury szkoły, współpracują z instytucjami, uczą się współpracy w grupie, empatii, przede wszystkim uczenia przez całe życie i odpowiedzialności za własną edukację. Bardzo bym chciała, aby w ten sposób wyglądała także w naszych szkołach! Zresztą o tej akcji napisałam krótki artykuł na blogu. Jeśli Pan nie czytał, to zapraszam do lektury https://superbelfrzy.edu.pl/rodzicom/szkola-przyszlosci-dowod-na-istnienie/ .
Symulacji na języku niemieckim niestety nie będę robić. To co mogę zaproponować moim uczniom to kręcenie filmików ze scenkami, możliwie w jak najbardziej realnych sytuacjach. Mogę także zorganizować konferencje online z uczniami z innych szkół w celu wspólnej nauki języka niemieckiego. Jednak nie zawsze zaplecze techniczne w szkole pozwala mi na takie działania. Pracujemy także projektowo, robimy przedstawienia, kręcimy filmiki, wykonujemy prezentacje w Prezi oraz stosujemy proponowaną przez Pana metodę flipped classroom na tyle, na ile jest to możliwe w obecnych warunkach. W szkole są uczniowie z lekkim upośledzeniem, dla których ćwiczenia interaktywne typu memory czy też dopasują są świetnym sposobem na opanowanie słówek i szybkie ich utrwalenie. Rewolucja, o której Pan pisze jest nieunikniona, ale na razie póki co w wielu szkołach sposoby opisywane przez Pana nie są możliwe do zrealizowania, ponieważ szkoła nie ma odpowiedniego zaplecza technicznego lub brak w niej dostępu do Internetu. W przypadku nauki języka obcego w obecnym systemie (niestety nienaturalnym) bez opanowania podstawowego niezbędnego słownictwa, nie mam co myśleć o dyskusjach, czy też rozmowach w języku niemieckim.
Pan akurat przyczepił się do „wisielca” i krzyżówek, a ja opisałam jeszcze inne możliwości, jakie daje ta platforma, na przykład wspólne tworzenie mapy myśli.
Programy i narzędzia web 2.0, które prezentujemy nie są celem samym w sobie, są tylko narzędziem i ważne jest, aby nauczyciele byli tego świadomi i mądrze wykorzystywali tego typu interakcje. Jednak w edukacji chodzi także o fun i frajdę, dzięki którym nauka staje się choć na moment przyjemna dla dzieciaków, które najchętniej nie uczyłyby się w ogóle. To taki mały krok, aby pójść dalej. Zapraszam do Pielgrzymowic, może przeprowadzi Pan jakąś symulację w mojej szkole – chętnie nauczę się czegoś nowego.
Serdecznie pozdrawiam

To jedna z najbardziej interesujących dyskusji na naszym blogu. Sam post faktycznie trzeba odczytywać w kontekście różnorodności rzeczy, które można robić na lekcji. A dobór zależy od wieku, poziomu, predyspozycji czy nawet preferencji uczniów. Sam czesto z map mysli korzystam i ucznow do tego namawiam, a learning appsy mają je calkiem niezle. Choć od jakiegoś czasu przekonuje się do zwykłych, papierowych, bo w naszych warunkach po prostu bardziej dostępne, a zatem mogą się stać „przezroczyste”

Ale to co Piotr pisze, np. multitablicach, jest ważne, zwłaszcza dla ludzi pracujących w liceum (bo tam tez z luboscią, nie wiedzieć czemu, się te tablice interaktywne pakuje). I z tym, że utrwalają one tryb podawczy, też w większości wypadków trzeba się zgodzić… Moje prywatne wytlumacżenie tego zjawiska popularności tych tablic to lobby producentów i niewiedza (ignorancja) decydentów.

Oczywiście potrzeba wyjścia niekiedy za szkoły i praktycznosci umiejętności w szkole tworzonych jest dla superb oczywista (imho).

Ta niemiecka inicjatywa jest wspaniała ! Szczerze mówiąc do tej pory traktowałem niemiecki system edukacji jako zbyt skostniały i niereformowalny. Ale to potwierdza, że na świecie naprawdę dzieje się niebywała rewolucja w edukacji !

I nie chodzi tylko o „unowocześnienie” edukacji komputerami, ale o całkowitą zmianę paradygmatu edukacji ! Oczywiście najsłynniejszym propagatorem zmiany tego paradygmatu jest Sir Ken Robinson (słynne już prelekcje na TED.com).

Idea tej niemieckiej inicjatywy jest chyba identyczna z postulatami Robinsona.

I wrażenie robi ogromna skala przedsięwzięcia.

Uważam, że nadszedł czas na radykalne zmiany w systemie edukacji. Tu nie ma już sensu bawić się w pomysły typu „krzyżówki i quizy”. Czas całkowicie zmienić podejście. Przede wszystkim zauważcie, że tego rodzaju zmiany będą bardzo trudne do przeprowadzenia z powodu istnienia MEN. To jest instytucja, którą należy pogrzebać bez zbędnych ceregieli. Tej instytucji absolutnie nie wolno reformować, a nową rzeczywistość powinny realizować osoby, które nigdy nie „urzędowały” w edukacji. Ciekawe, czy politycy wykażą odwagę, a my obywatelską troskę i wspólnie odmienimy oblicze edukacji zmieniając jej paradygmat ?

Toczy się ostatnio bitwa o e-podręczniki. A raczej powiedziałbym żenująca próba okradania rodziców w sytuacji, gdy wszystkie podręczniki w wersji elektronicznej powinny zostać udostępnione za darmo.

Apple już dawno uruchomił tysiące e-podręczników całkowicie za darmo oraz dodatkowo oddał nauczycielom darmowe narzędzie do tworzenia własnych podręczników ! Cel oczywisty – zwiększenie sprzedaży tabletów. Ale co w tym złego ? Nasze dzieci kupują co rok pół tableta w postaci sterty ciężkich papierów. W Polsce tymczasem e-podręcznik to po prostu prymitywny pdf z jakimiś filmikami.

Może czas już powiedzieć: DOSYĆ TEGO !

Dzisiaj o edukacji będą decydowały światowe firmy produkujące gry, gdyż to one osiadają najlepszą wiedzę i technologię do tworzenia interaktywnych programów edukacyjnych.

Zobaczcie też tutaj: tak wygląda ośmieszająca inteligencję dziecka pseudo-edukacja w wydaniu NBP:

http://www.nbportal.pl/pl/np/animacje/filmy_animowane/pieniadz/st_procentowe

Zauważcie, że filmik zaczyna się od idiotycznego (słowo „idiotyczny” jest tu użyte absolutnie bez żadnej przenośni) odliczania od 10 do 1. Co musiał myśleć autor tego filmiku, gdy to tworzył ? Nie wiem. Nie potrafię tego pojąć.

Ale tak niestety wygląda wyobrażenie 90% ludzi na temat „filmów i programów edukacyjnych” …

Prawda jest taka, że świat się zmienił tak bardzo, że ludzie nie potrafią sobie wyobrazić tego, co się dzieje. Nie rozumieją tych zmian. Wydaje im się, że to jakaś „kolejna zmiana”, takie jakby „unowocześnienie”. Że niby dzięki komputerom będzie się uczyło „szybciej”, albo chociażby „nowocześniej” …

Otóż nic z tych rzeczy !

To, co się dzieje jest tak niezwykłe, że ja szukając informacji w wyszukiwarkach zawsze podaję ograniczenie: tylko informacje z ostatniego miesiąca. Zauważcie, że ta rewolucja zbiega się w czasie z pojawieniem się tabletów i smartfonów, które nadały wiedzy i informacji mobilność i darmową dostępność dla każdego w dowolnej ilości, miejscu i czasie.

Takiej rewolucji świat w swojej historii jeszcze nie widział.

Dziecko z podstawówki ma w smartfonie całą wiedzę naszej cywilizacji dostępną w czytelnej formie, a moc obliczeniowa urządzenia przekracza moc obliczeniową wszystkich komputerów na świecie sprzed 50 lat …

Dlatego zapomnijmy o nauczaniu faktografii. Jest to kompletnie pozbawione sensu.

Przypomina mi się tutaj stary kawał: z czego składa się dzida ?
dzida składa się z przed-dzidzia, śród-dzidzia i za-dzidzia. Przed-dzidzie składa się … itd. Taka pseudo-wiedza klasyfikacyjna w ogóle nie powinna być uczona w szkołach !

Wyobraźmy sobie ludzi pierwotnych żyjących w lasach. Pewnego razu postanowiono uczyć dzieci życia w lesie poprzez posadzenie ich w jaskini i słuchanie opowiadania mędrca. Ten mędrzec ani razu nie zabiera ich do lasu, tylko gada, gada i gada …

Gdy pierwsza grupa dzieci kończy u niego edukację, wybiera spośród nich najlepszych, nadaje im tytuły naukowe i pozwala uczyć następne pokolenie.
I tak powstaje SYSTEM absurdalnego marnotrawienia czasu młodych ludzi, którzy powinni uczyć się prawdziwego życia, zamiast siedzieć w ławkach.
Taka społeczność by nie przetrwała.

Na szczęście ludzie pierwotni nie byli tak głupi, jak my i uczyli dzieci poprzez praktyczne stosowanie wiedzy.

*** skasował mi się jeden wpis, więc zamieszczam go w zmienionej formie ponownie:

Oto oferta Edu Kino TVN:

http://edukino.tvn.pl/o-projekcie,77755,n.html

Autorzy tej koncepcji kompletnie nie rozumieją sensu edukacji oraz sposobu wykorzystania nowoczesnych narzędzi. Nie jest to dziwne: w końcu są telewizją, która należy do starego, znikającego szybko świata (np. w USA telewizja niedługo praktycznie przestanie już istnieć).

Otóż koncepcja TVN polega na tym, że spędza się setki uczniów do kina i wyświetla sfilmowaną lekcję fizyki lub historii w jakiejś klasie.

Wady:
– film nie jest interaktywny
– koszt – za bilet trzeba zapłacić
– ogromna ilość uczniów w sali kinowej, brak możliwości skupienia się na prelekcji
– ogromna strata czasu na dojazdy, szatnię, zbiórki itp. Więcej w tym wszystkim jest pokrzykiwania nauczycieli („Wojtek ! Nie bij Maćka ! Ustawcie się wreszcie ! Kogo jeszcze nie ma !? A gdzież on pobiegł !? Miał tylko iść do ubikacji !? Co tu się dzieje !? Jak wy się zachowujecie !? Porozmawiamy sobie w szkole !”), niż rzeczywistej nauki.
– jaki efekt „edukacyjny” widzą autorzy tego projektu w prowadzeniu prelekcji przez prawdziwego nauczyciela na prawdziwej lekcji ? Coś takiego może nadawałoby się na materiał metodyczny dla studentów pedagogiki, ale nie dla uczniów !

Edu Kino TVN podobnie jak krzyżówki, quizy, „wisielce”, e-podręczniki w formie pdf-ów, tablice interaktywne itp. są przykładem nieumiejętnego korzystania z nowoczesnych technologii. Są one wykorzystywane według starych zasad. Zmieniamy ramy, ale obraz pozostaje ten sam.

To nieumiejętne stosowanie nowoczesnych technologii wygląda tak, jakby kowboj po zamianie konia na samochód przyprowadził swój samochód do wodopoju i kazał mu się napić !

A najśmieszniejsze jest to, że ten samochód rzeczywiście pije !

I to właśnie zmyliło naszych „edukacyjnych kowbojów” …

W ofercie EduKina TVN są błędy ortograficzne: nazwy przedmiotu „Język Polski” nie pisze się wielkimi literami. Już coś takiego na początku powoduje, że mam wątpliwości co do dydaktycznej wartości takich materiałów.
Dyskusja powyżej bardzo ciekawa. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.