Minimediacje – sposób na towarzyszenie uczniom w konflikcie.

20 lat temu obejrzałam musical Dźwięki Muzyki. Powzięłam wtedy dwa postanowienia. Pierwsze, że gdy będę miała dzieci to będę im tak śpiewała jak opiekunka w tym filmie swoim podopiecznym. I to udało mi się zrealizować. I drugie, że będę bardzo cierpliwa, pełna miłości i życzliwości. Wychodziło mi to bardzo różnie. Dzisiaj mogę powiedzieć, że 4 lata temu na 10 stopniowej skali jego realizacji, powiedziałabym, że byłam bliżej 1 czy 2. Aktualnie umieściłabym się już w pobliżu 5 czy 6.

 

O tym co mi pomogło w tej zmianie chcę napisać właśnie w tym artykule.

Jako mama (6 i 2 latka) oraz nauczycielka ( między innymi hiszpańskiego, stepu amerykańskiego, wykorzystania TIK w edukacji) spotykam się z różnego rodzaju uczuciami frustracji, złości oraz sporami i konfliktami, które z nich wynikały zarówno u niezadowolonych dzieci jak i dorosłych (pracowałam w bardzo różnych środowiskach i grupach wiekowych od szkoły podstawowej przez akademie językowe po teatry amatorskie i profesjonalne). Często nie wiedziałam, jak sobie poradzić z tymi uczuciami. Czasami rezonowałam złością i kierowałam ją na zewnątrz. Częściej wybierałam wyrzuty sumienia i obwinianie samej siebie.

Dopiero 4 lata temu coś faktycznie zaczęło się we mnie zmieniać.  Odkryłam wtedy Porozumienie bez Przemocy (stworzone przez Marshalla Rosenberga). Stało się ono dla mnie jakby nowym językiem. Od tego czasu poznaję coraz lepiej jego zasady. Czuję, że tak jak przy nauce jakiegokolwiek języka, im więcej ćwiczę, tym większe robię postępy. Sytuacji do ćwiczeń nie brakuje mi w codziennym życiu. Moim najlepszym nauczycielem jest nasz 6 latek – dostarcza mi bardzo dużo bodźców do praktykowania „języka serca” (to jedna z paru nazw na PbP,  chyba najbardziej popularna obok „języka żyrafy”).

Na PbP opierają się różne typy mediacji. Pisałam już o jednym, dość rozbudowanym systemie jakim są Kręgi Naprawcze. Artykuł ten jest dostępny pod tym linkiem. O tym co się działo na konferencji o Kręgach Naprawczych znajdziecie Państwo informacje tutaj.

Innym sposobem na towarzyszenie dzieciom w konflikcie są Minimediacje. W niniejszym artykule przedstawię ich uproszczony model SNO stworzony przez Katarzynę Dworaczyk. Skrót pochodzi od słów Słyszę-Nazywam potrzebę-Otwieram okno na rozwiązanie.

Pragnę zainspirować Państwa narzędziem, które zawsze będzie pod ręką w sytuacji konfliktowej. Ufam, że dzięki niemu będą Państwo mogli towarzyszyć dzieciom w ich sporach odbudowując zaufanie i kontakt między nimi.

Minimediacje są z powodzeniem stosowane w coraz większej ilości polskich przedszkoli oraz szkół. Wywiady z kadrą nauczycielską/dyrektorską tych placówek postaram się co miesiąc umieszczać na naszym blogu wraz z tymi o doświadczeniach polskich edukatorów z Kręgami Naprawczymi.

Na początek parę słów o twórcy PbP, na którym bazują Minimediacje – Marshallu Rosenbergu.

Urodził się w 1934. Zmarł w  2015. Pochodził z rodziny niepraktykujących żydów. Ze względu na żydowskie nazwisko został kilkakrotnie pobity jako dziecko a także nastolatek. W okolicy  jego domu było sporo zamieszek, w większości na tle rasowym. Równocześnie jego rodzina opiekowała się paroma starszymi i chorymi członkami w bardzo empatyczny sposób. To spowodowało, że Marshall  Rosenberg zastanawiał się jak to jest, że w trudnej sytuacji niektórzy wybierają przemoc, a inni pozostają pełni współczucia. Te pytania miały wpływ na wybór kierunku studiów – psychologię, którą ukończył z tytułem doktora.

Marshall Rosenberg pracował jako mediator, trener i mentor w najprzeróżniejszych środowiskach. O Marshallu i samej metodzie można znaleźć wiele opisów w Internecie oraz w różnych książkach, nie tylko jego autorstwa. Zbiór linków do niektórych materiałów po polsku znajduje się tutaj.

Jednym z głównych założeń Porozumienia jest to, iż cokolwiek robimy czy mówimy wynika z chęci zaspokojenia naszych potrzeb. Potrzeby są uniwersalne i równie ważne. W danym momencie różne z nich mogą być bardziej aktywne. To czym się różnimy to sposoby ich zaspokajania, czyli strategie. Zapraszam do przećwiczenia tej różnicy w tym zadaniu.  Rozróżnienie to jest kluczowe przy okazji konfliktu, ponieważ ten nie pojawia się nigdy na poziomie potrzeb. Konflikt nie występuje nawet tylko na poziomie strategii. On pojawia się wtedy, gdy:

  • wydaje nam się, że nasze strategie się wykluczają
  • przynajmniej 1 ze stron uważa, że strategia tego drugiego jest beznadziejna
  • przynajmniej 1 ze stron uważa, że jej strategia jest jedyna i najlepsza

Dlatego kluczowym jest w sytuacji spornej dotarcie do prawdziwej potrzeby/potrzeb obu stron i zachęcenie członków konfliktu do znalezienia takiej strategii, która zadba o wszystkie.

Oto przykładowy dialog mediacyjny prezentujący 3 kroki metody Słyszę – Nazywam potrzebę – Otwieram okno na rozwiązania (boldem zaznaczone są zdania, które tata-mediator po prostu powtarza, na niebiesko – tłumaczenie na potrzeby, na zielono – otwarcie na rozwiązania).

Tata rozmawia z synem w domu.

Syn: Tato, a moi koledzy to wszyscy mają już iPhona 8.

Tata: Słyszę, że twoi koledzy wszyscy mają już iPhona 8. I co?

Syn: No, tato, no wiesz…

Tata: Też byś chciał takiego?

Syn: No bo tato, widzisz, mój telefon ma już 2 lata, co za obciach, nikt już takich nie ma.

Tata: Aha,  według Ciebie twój telefon już jest niemodny?

Syn: No właśnie. Wszyscy będą się ze mnie śmiali, ja też chcę ósemkę.

Tata: Czy to jest dla Ciebie ważne, żebyś miał to samo co koledzy z klasy, ponieważ wtedy czujesz się częścią grupy?

Syn: No właśnie, to co, kupisz mi telefon?

Tata: Widzę, że ważne jest dla Ciebie to poczucie, że tworzysz  wspólnotę z kolegami i na przykład pomógłby Ci w tym telefon. Jednocześnie nie chcę kupować telefonu za taką cenę. Co innego mógłbyś zaproponować, skoro Ty pragniesz czuć się częścią grupy a ja nie chcę przeznaczać tylu pieniędzy na ten telefon?

Jak widać metoda SNO ma 3 kroki. W pierwszym dzięki powtórzeniu tego co mówi dziecko ( co nie oznacza automatycznej zgody na jego pomysł) zostają zaspokojone ważne potrzeby: uwagi, akceptacji, bycia wysłuchanym, zrozumienia, docenienia, etc. Dodatkowo unikamy tak dobrze nam znanego wzmocnienia głosowego – dziecko nie powie nam za chwilę tego samego tylko 3 x głośniej, bo wie, że my słyszymy. Powtórzenie to rządzi się pewnymi regułami. Staramy się powtórzyć wiernie parafrazując jedynie oceny oraz starając się mówić afirmatywnie. Krótkie ćwiczenie tego kroku można wykonać tutaj.

W drugim tłumaczymy to co mówi dziecko na potrzeby. Wydaje mi się, że dla osób, które pierwszy raz stykają się z takim aktywnym słuchaniem, czyli słuchaniem potrzeb, właśnie ta część jest największym wyzwaniem. Umiejętność wyrobienia sobie takiego “empatycznego ucha”, które usłyszy te potrzeby zabiera trochę czasu. Najtrudniej jest je usłyszeć za zdaniami pełnymi agresji czy innych intensywnych “negatywnych” uczuć, szczególnie w momencie, gdy sami jesteśmy także nimi ogarnięci.

Co ciekawe, z mojego doświadczenia wynika, iż samo słuchanie czysto mentalne na zasadzie szukania potrzeb zmienia sytuację komunikacyjną. Emocje opadają i rodzi się życzliwość do interlokutora, dzięki której faktycznie można poczuć “magię empatii”.

Trzecim, który nawet nie zawsze jest potrzebny (czasami samo wysłuchanie wystarcza i konflikt się rozmywa) jest otwarcie okna na rozwiązania i zachęcenie uczniów, by sami je wymyślili. Tutaj najczęstszym wyzwaniem jest powstrzymanie własnych fantastycznych pomysłów do czasu, gdy ewentualnie dzieci się zablokują i poproszą nas o pomoc.

Warto zauważyć, że w takiej sytuacji konflikt staje się okazją do szukania kreatywnego rozwiązań oraz jest szansą na umocnienie relacji.

Jeśli chcemy efektywnie używać języka serca i ze swobodą się nim posługiwać warto jak najczęściej ćwiczyć. Bardzo cennym doświadczeniem jest możliwość praktykowania takich dialogów w grupie koleżanek/kolegów- nauczycielek/nauczycieli czy rodziców. W Poznaniu właśnie powstaje taka grupa i mam nadzieję, że na wzór ekip ćwiczących Kręgi Naprawcze w całej Polsce, będzie tych mini mediacyjnych także coraz więcej.

Każda próba, nawet nie do końca według nas zakończona sukcesem, takiego podejścia do innego człowieka jest już kolejnym krokiem na drodze do “wychodzi mi”.

Życzę czytelnikom i czytelniczkom tego bloga, którzy zechcą spróbować tego nowego sposobu słuchania,  by to “wychodzi” pojawiło się jak najszybciej i stało się czymś naturalnym.


Dziękuję Vitii Bartošová Hoffmann – koleżance z grupy SuperBelfrów za przygotowanie ilustracji, które wykorzystałam w tym artykule.

Weronika Górska-Wolniewicz
Podoba się? Podziel się z innymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.