Wrocław, miasto z wodą w tle

Ferie (nareszcie u nas!), trochę luzu, więc nadrabiam zaległości. W tym roku Wrocław, Hydropolis. Laureat konkursu „Siedem nowych cudów Polski”.  Nie to, żebym nie była, ale z wycieczką szkolną to tak, jakby się nie liczyło. Jak lizanie cukierka przez szybkę.

A mnie się marzyło, od dawna, zwiedzanie powolne, dokładne, leniwe…

Od wejścia – dzong. Po pytaniu, czy dla nauczycieli są jakieś zniżki (Dziękuję, Legitymacja Nauczyciela) niestety cisza… No cóż, 27 zł wstęp, razy dwa, gotóweczka, bo – jak rozbrajająco przyznaje pani w kasie – słabe łącze i już cztery karty odrzuciło – i jesteśmy za bramą. Szybciutko do głównego budynku, szatnia i zwiedzamy.

Na początek Planeta Wody – film o pochodzeniu i występowaniu jej w Kosmosie. Na miękkich pufach odpływam w lekko odrealnioną przestrzeń i obserwuję rodzącą się Ziemię, gwiazdy, planety… Widowisko otacza  i wprowadza w klimat wystawy. Od tego miejsca zaczynam  wędrówkę po kolejnych salach tematycznych. Ponad godzinę spędzam w Głębinach. Historia wypraw w głąb oceanu, zanurzanie się aż do dna Rowu Mariańskiego, fascynacja ludzi i chęć odkrycia tajemnic… Katastrofy morskie, dramaty ludzkie, stworzenia niczym z koszmarnych snów… Centralny punkt wystawy stanowi batyskaf, podobny do batyskafu Trieste, którym Jacques Piccard jako pierwszy w 1960 r. dotknął dna oceanicznego… Przerażające, że w takiej łupince dwie osoby odważyły się zejść prawie 11 kilometrów pod wodę. Oprócz tego mnóstwo ciekawostek na temat życia w głębinach i złamanych kilka stereotypów – życie nawet w tej głębi daje radę i to jak! Fascynująca opowieść o kominach hydrotermalnych. Tajemnicze zatopione „białe miasto”. Porównanie fotosyntezy z chemosyntezą. Zatonięcie Titanica, które zna prawie każdy i tragedia MS Wilhelm Gustloff, o której wspomina się raczej niechętnie… Najsłynniejsze tragedie, najsłynniejsze wraki… Historia poznania, bo przecież nie podboju, przestrzeni życiowej, stanowiącej 98% zdatnej do życia przestrzeni na naszej planecie. Jeden z największych ekosystemów ziemskich, do końca nieodkryty i tajemniczy. Na dnie  Głębi Challengera stanęło dotąd mniej ludzi, niż na Księżycu.

Ocean Życia i Strefę Relaksu mijam dość szybko, co nie znaczy, że obojętnie. Sala  Człowiek i Woda, znana chyba najlepiej ze wspomnianej już wycieczki szkolnej i zwiedzania z przewodnikiem, też wciąga. Wystawa czasowa – Laboratorium Zabawy – lekko rozczarowuje. Z tych sal najbardziej zapamiętam, kompletnie pominięte przez przewodnika wycieczki szkolnej ściany z instalacjami o znaczeniu wody w malarstwie (sztuce) i medycynie. A także potwory morskie, rodem z mitologii całego świata.

 

Następną ekspozycją tematyczną, na której się zatrzymałam dłużej, jest Historia Inżynierii Wodnej. Jako niepoprawną humanistkę, zawsze fascynowały mnie wynalazki techniczne. Ekspozycja pokazuje starożytne  maszyny parowe,  antyczne i średniowieczne akwedukty, fantastyczne mosty – w tym najdłuższy w Polsce i jeden z najdłuższych mostów w Europie, toruński most z ok. 1500r. oraz najstarszy w Europie kontynentalnej most żelazny, zbudowany w 1796r. w Łażanach na Śląsku (pow. świdnicki).
Z ciekawością oglądam symulację żeglugi, odbywającej się na morzach i oceanach całej Ziemi. Dodając do tego ruch w powietrzu(tego, niestety, symulacja nie pokazuje), całkiem niezłe z nas mróweczki. Potem najpiękniejsze miasta na wodzie – Wenecja (którą mam nadzieje niedługo odwiedzić, patrzę więc z ciekawością tym większą), której tylko 8% z 550 km kw. powierzchni stanowi ląd, a 11 % na stałe pokryte jest wodą, potem Amsterdam, Petersburg no i oczywiście Wrocław – „Wenecja Północy” – z jego (jej) ponad setką mostów… Największe i najbardziej znane w historii statki (a raczej ich makiety).  Kamienie milowe historii transportu.
I tylko mały zgrzyt, gdy podczas kolejnej projekcji w klimatycznej, małej salce, oddzielonej od dużej sali ażurowym przepierzeniem, nagle znalazła się obok wycieczka z przewodnikiem, który swój tekst wykrzykiwał wprost do mikrofonu , nastawionego o wiele za głośno…(Tak, wiem, jak by go ściszył, pewnie nikt z dziarskiej młodzieży by nie słuchał, ale miałam taką grzeszną myśl pedagoga na wakacjach – może nie było warto?).

Do sali Miasto i Woda przechodziłam z dreszczykiem. Na stole multimedialnym można tu obejrzeć historię powodzi tysiąclecia z 1997 r. To tragiczne dla miasta wydarzenie jest dla mnie bardzo osobistym wspomnieniem. W noc, gdy woda zalewała miasto, wracaliśmy z grupą przyjaciół z Chorwacji. Ktoś nam powiedział, że w Polsce powódź, więc włączyliśmy radio i szukaliśmy polskich stacji. Znaleźliśmy radio Wrocław,  i całą noc słuchaliśmy relacji.
Do dziś pamiętam tę noc, nasze przerażenie tym, co słyszeliśmy o sytuacji  miasta i podziw dla ludzi, którzy  brali sprawy w swoje ręce, tam, gdzie władze oficjalne już się poddały i zawiodły… Wiedzieliśmy, że gdzieś będziemy tę wezbraną Odrę musieli przekroczyć i zastanawialiśmy się, gdzie… Na granicy czesko – polskiej kierowano nas na jakieś objazdy, zdaje się, że przez Różankę , potem Kłodzko… Tam pierwszy raz widziałam siłę żywiołu, miasto po przejściu fali powodziowej, ślady zalania na wysokości  drugiego piętra kamienic, kupy sprzętów domowych, usypanych na środku ulicy, wymytych z domów przez wodę, wojsko pod bronią, pilnujące dobytku powodzian. Przerażające.
W sali „Miasto i Woda obejrzeć można skalę tej powodzi we Wrocławiu. Szkoda, że brakuje tam relacji o ludziach, którzy tego miasta bronili.

Bardzo cieszyłam się wchodząc do sali Stany Wody. Z poprzedniej wizyty pamiętałam trzy stanowiska, gdzie stworzyć można było mgłę, chmury  deszczowe i śnieg. I tu drugi dzong. Po połączeniu atomów wodoru  i tlenu za nic nie można było ich umieścić na właściwych miejscach. Nie działało! Nici z mgły, deszczu i gromów! Szkoda!

Reasumując. Ta wycieczka przez sale Hydropolis była dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Pomijając drobne szczegóły, była dla mnie jak woda dla spragnionego wędrowca na pustyni.
Fantastyczna podróż po wszystkich (wielu) tematach, połączonych motywem przewodnim – wodą. Jak dobry projekt szkolny, łączący w sobie wszystkie dziedziny wiedzy – od biologii, geografii, fizyki, chemii po ekonomię, technikę,  historię, sztukę, malarstwo i architekturę.
Oczyma duszy widzę cykl lekcji inspirowany tym, co z uczniami zobaczyłam i przeżyłam. Wielowymiarowy. Integrujący wiele dziedzin nauki. Z zastosowaniem najnowocześniejszych narzędzi TIK-owych.  I tylko maleńka kropla goryczy/dziegciu  w tej beczce miodu. Chętnie przyszłabym z uczniami do Hydropolis wielokrotnie, żeby pokazać im te wszystkie opisane zagadnienia. Ale żeby zrobić z nimi dobry projekt, sama musiałabym jeszcze kilka razy wystawę odwiedzić. I taki mały smuteczek – za każdym razem – 27 zł? Niestety, nie na kieszeń nauczyciela. Polskiego.  Pamiętam, jak zwiedzałam Pałac Inwalidów w Paryżu. Była tam nauczyciel z grupą uczniów. My, nauczyciele z Polski, pytaliśmy m.in. o to, ile płacą za wstęp. NIC. Bo nauczyciele i uczniowie nie płacą tam nic za wstęp do muzeów. Bo jedni się, a drudzy innych uczą. I aby to robić, sami muszą znać muzea i zbiory kultury. A nie można by tak samo u nas?

P.S. Po powrocie do domu otrzymałam bardzo dla mnie miłą i nobilitującą wiadomość. Zostałam członkiem społeczności, która od lat była dla mnie źródłem podziwu i inspiracji. Bardzo Im (Jej) dziękuję za przyjęcie.

P.S.2 . Małe próbki zmagań z tematem wody – „Tworzymy rzekę” i  „Obieg wody w przyrodzie” 

 


Hanna Czapla – nauczycielka dyplomowana języka polskiego i przyrody, długoletnia dyrektorka szkoły podstawowej, egzaminatorka OKE, realizatorka i uczestniczka wielu projektów rozwijających umiejętności cyfrowe wśród uczniów i nauczycieli, m.in. projektu rządowego „Cyfrowa Szkoła” i „Cyfrowa Dziecięca Encyklopedia Wielkopolan”, trenerka i edukatorka współpracująca w zakresie ICT , posiada tytuł Apple Distinguished Educator’2015, uczy w szkole podstawowej w Wilkowie Polskim. Członek grupy Superbelfrzy RP.

Hanna Czapla
Podoba się? Podziel się z innymi.

W odpowiedzi na “Wrocław, miasto z wodą w tle”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.