Po Inspiracjach – przedłużenie dyskusji

Na sam  koniec naszego spotkania zostało jeszcze parę osób. Był czas na zabieranie głosu przez publiczność. Szkoda, że tak mało, bowiem burza mózgów mogłaby dać wiele ciekawych pomysłów (może jest to jakiś pomysł na przyszłość – zamiast dość teoretycznego panelu, praktyczne dyskusje w grupach?).

Na szczęście mamy jeszcze nasz blog i grupę na FB. Nie jest o to samo co rozmawianie twarzą w twarz, ale zawsze jakaś namiastka.

To, czym chciałam się podzielić z Państwem, to przemyślenia na temat mojej szkoły 2020 (temat panelu na Inspiracjach), a w zasadzie tylko jedna rzecz, postulat, który zaproponowałam po panelu: wyrzućmy czerwone paski.

Już od dłuższego czasu snuje mi się po głowie taka refleksja i w końcu znalazłam miejsce i chyba czas, aby nią się podzielić. Moje przemyślenia oparte są na własnym życiu.
Byłam uczennicą jednego z najlepszych LO w Poznaniu, wcześniej szkoła muzyczna, wymagająca. Odkąd (czego się nie spodziewałam, bo miałam dostać z umuzykalnienia czwórkę) dostałam w trzeciej klasie, czy w czwartej, w każdym bądź razie pierwszej możliwej, świadectwo z czerwonym paskiem, do końca studiów moje końcowe oceny nie zeszły poniżej 5.
Jak powiedziałam na Inspiracjach:  dziś żałuję, że uczyłam się w systemie, gdzie promuje się coś zupełnie nieżyciowego – zdobywanie najwyższych ocen z wszystkich przedmiotów. Przecież to jest oczywiste, że w życiu wszystkiego nie ogarniemy i raczej się wszystkim nie interesujemy. W dzisiejszych czasach, gdy przyrost wiedzy jest tak ogromny, nawet poszczególne dziedziny są  podzielone na wąskie specjalizacje.

Gdybym nie poświęcała tyle czasu na wkuwanie wiadomości z zupełnie nieinteresujących mnie przedmiotów, być może teraz miałabym większą wiedzę z tego, co faktycznie mnie pociąga. A już na pewno miałabym jakieś lepsze wspomnienia ze szkoły. Na studiach to jeszcze było warto (akurat ja miałam to szczęście, że prawie wszystkie przedmioty były ciekawe, choć prowadzący je nie zawsze 🙂 ) walczyć o stypendium naukowe, ale wcześniej?

Najgorsze zaś jest to, że wcale nie mam większej wiedzy dzięki tym czerwonym paskom. Porównuję się z moim mężem (absolwent drugiego najlepszego LO w Poznaniu), olimpijczykiem z geografii, dziś doktorem paleontologii. W zasadzie pamiętam więcej od niego tylko z lektur, i to tylko dlatego, że on ich nie czytał. Gdy go pytam, skąd on to wszystko wie i to z różnorakich dziedzin, mówi mi, że się uczył, a jakże – pod ławką 🙂 🙂 🙂

Wczoraj rozmawialiśmy na temat edukacji promujących „pilnych, grzecznych” uczniów i dowiedziałam się, że u niego była na angielskim „ośla ławka”. Siedziało w niej 4 chłopaków, dziś 3 z nich ma stopień doktora i pracuje na uczelni (mąż jest jednym z nich). Poza nimi jest tylko 1 osoba pracująca na uczelni – jako sekretarka…

Zastanówmy się, czego my chcemy od uczniów? Rozwijania ich osobistych talentów czy walki o stopnie? Bo obojętnie jak pięknych teorii byśmy nie użyli, to przecież o to chodzi. Słynne pytanie: ” a to będzie się liczyło do średniej?” jest ciągle aktualne.

Czasami jest tak, że stopnie są odzwierciedleniem niesamowitego zaangażowania ucznia w daną materię. Czasami prawdziwy nauczyciel z pasją umie rozpalić miłość do swojego przedmiotu, a stopnie są tylko tego konsekwencją – i to jest wspaniale. Ilu z uczniów jednak uczy się tylko dla stopni, żeby rodzice byli dumni, żeby nie zawieźć pokładanych w nich nadziei, bo lubią nauczyciela…? Być może nie dają sobie czasu na odkrycie swojego prawdziwego powołania. Być może przez to nauczyciele nie są w stanie wychwycić ich prawdziwych talentów.

Poza tym pomyślmy o tych, którzy nie są w stanie uczyć się wszystkich przedmiotów – przecież oni w czymś są dobrzy, tylko trzeba dać im szansę to odkryć. Wspaniale pokazali to w swoich praktycznych wystąpieniach Superbelfrzy. Jaką informację zwrotną dostają ci uczniowie od szkoły? Jak się czują widząc, że ich pracy się nie nagradza?

Nie wszystkie perły, które w takim systemie się uczą, przepadną. Mamy na szczęście olimpiady, gdzie mogą się wyróżnić. Poza tym czasami, już w dorosłym życiu, sami wypływają i dziś znamy takich ludzi, jak Linneusz, Einstein czy Jobs. Ale ilu z nich zwątpi na tyle w siebie lub nie znajdzie żadnego mentora, który by nadrobił to, co zniszczyła szkoła?

Mój postulat brzmi zatem: wyrzućmy „czerwony pasek”. Nagradzajmy za faktycznie włożony trud każdego ucznia. Dajmy sobie czas na odkrycie indywidualnych talentów.

Nie wiem jak to zrobić. Proponuję, abyśmy się wspólnie nad tym zastanowili. Może nie jest to wcale takie trudne?

Na Inspiracjach dowiedziałam się jednej fascynującej rzeczy o nowym podręczniku rządowym (obojętnie, jaki by nie był) – otóż jest on na otwartych licencjach. Jeden z uczestników konferencji pokazał nawet darmową platformę, do której można „zassać” ten podręcznik i dowolnie go zmienić. Jest to wydaje mi się rewolucja jeśli chodzi o dotychczasowe prawa autorskie. Wydaje mi się, że działalność Superbelfrów (tych grupowych i tych spoza 🙂 ) przyczyniła się do takiego podejścia.

Zaczynam wierzyć, że mamy jakiś wpływ na to co się dzieje u góry 🙂


Weronika Górska-Wolniewicz – nauczycielka języka hiszpańskiego, metodyk z zakresu użycia TIK w nauczaniu (współautorka programu studiów podyplomowych na SWPS w Poznaniu) oraz ludolog z zamiłowania (członek PTN, PTBG, PAD). W czasie wolnym trener stepu amerykańskiego. Więcej informacji na stronie www.edubawa.pl.

Weronika Górska-Wolniewicz
Podoba się? Podziel się z innymi.

2 odpowiedzi na “Po Inspiracjach – przedłużenie dyskusji”

Niestety informacja o otwartej licencji nie przebija się do mediów i opinii publicznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.