W świetle zaistniałej sytuacji temat uczenia online staje się jeszcze bardziej aktualny i okazuje się, że nauczycielom nie tylko brakuje wiedzy i umiejętności na temat tego, jak nauczanie na odległość powinno wyglądać, ale również brakuje nam ogólnych modeli i rozwiązań. Odwrócona klasa jest takim sprawdzonym modelem i rozwiązaniem i warto również z tego powodu przyjrzeć mu się bliżej.
Treść tego wpisu odpowiada treściom webinarium, które przeprowadziłam na zaproszenie KD-Inspiracja Edukacja. Kończyło ono cykl webinariów styczniowych na temat zadań domowych, dotyczyło więc odwróconego zadania domowego, a właściwie odwrócenia myślenia o pracach domowych i zmiany myślenia o całym procesie uczenia się.
Webinarium do obejrzenia na grupie FB Odwrócona lekcja w praktyce:
https://www.facebook.com/groups/390063378607159/wp/2536470473260362/
Jak odwrócona lekcja zmieniła moje życie
Ten model uczenia bardzo mi jest bliski z wielu względów, również osobistych. Kiedy jeszcze pracowałam w szkole jako nauczyciel języka angielskiego i polskiego mieliśmy warsztaty na temat odwróconej lekcji z obecną panią dyr. CEN w Suwałkach, Lidią Kłoczko. To nie było moje pierwsze zetknięcie z taką ideą, ale wtedy zaczęłam odkrywać Khan Academy jako stronę z ogromną ilością zasobów z różnych przedmiotów. Wtedy jeszcze wiele z nich było dostępnych jedynie po angielsku, trwał proces tłumaczenia. Zainteresowałam się działem gramatyki angielskiej i postanowiłam go przetłumaczyć, w ten sposób poznałam prof. Lecha Mankiewicza, prezesa Fundacji Edukacji dla Przyszłości – projektu Khan Academy po polsku i zostałam przez niego wprowadzona do grupy Superbelfrów, bardzo inspirującej i technologicznie zaawansowanej grupy nauczycieli. W tym roku szkolnym, odkąd zaczęłam pracę w CEN-ie sama prowadzę warsztaty na temat odwróconej lekcji, więc historia zatoczyła pewne koło. W tym roku warsztaty w CEN-ie na temat odwróconej lekcji i kanału Pi-stacja prowadził Krzysztof Chojecki – superbelfer, twórca video lekcji z matematyki. Postanowiliśmy razem stworzyć grupę na FB – Odwrócona lekcja w praktyce – dla nauczycieli zainteresowanych tym tematem. Okazało się, że od października przybyło nam już ponad 4 tys. członków. Administrujemy tą grupą i umieszczamy tam posty, linki, webinary, dzielimy się doświadczeniem i wiedzą.
Historia odwracania klasy w pigułce
Nie obejdzie się bez małej dawki teorii i historii. Odwrócona klasa w największym skrócie polega na zapoznaniu się uczniów z nagranym wykładem nauczyciela w domu i rozwiązywaniem zadań praktycznych w klasie. Twórca Khan Academy Salman Khan, który jako jeden z pierwszych prawdopodobnie wymyślił ten sposób uczenia się, opowiada, że kiedyś miał za zadanie pomóc swoim kuzynom w nauce matematyki, a że mieszkali w innej części USA, było to dość trudne zadanie. Były to też początki Youtube, więc Sal Khan postanowił nagrać swoje lekcje. I to okazało się strzałem w dziesiątkę. Najlepsze, jak mówi Khan było to, że kuzyni mogli go wyłączyć, zatrzymać, przewinąć, słuchać kilkakrotnie, a ich „nauczyciel” nie denerwował się na nich, że czegoś nie rozumieją. Wkrótce okazało się, że z tych filmów korzystają też inni, stąd pomysł założenia internetowej Akademii Khan, z której mogą korzystać darmowo wszyscy na całym świecie, uczniowie, ich rodzice i nauczyciele.
W klasycznym modelu odwróconej lekcji, to sami nauczyciele, jak Sal Khan, tworzą video-lekcje dla swoich uczniów. Moim zdaniem jednak jest to wyższy poziom zaawansowania i może nie dla wszystkich. Katie Gimbar, matematyczka, która stosuje ten model, bardzo przekonująco namawia do tego, by tworzyć swoje własne materiały, bo są one dopasowane do naszej konkretnej klasy, uczniów, programu i rzeczywiście ma to znaczenie w skuteczności tej metody. Warto przejąć się tą radą i zadbać przynajmniej o to, by materiały, które „zadamy” naszym uczniom były starannie wybrane i „opakowane”.
Możemy jednak sięgać po gotowe zasoby. Khan Academy czy Pistację TV, ale także epodręczniki, Scholaris, czy kanał Kenis na youtube, filmy dokumentalne i popularnonaukowe – Polimaty Radka Kotarskiego czy kanał Tomasza Rożka, lekcje Uniwersytetu dla dzieci, wystąpienia na TEDx, a także lekcje przygotowywane na TedEd. Możemy też korzystać z podcastów, czyli materiałów audio.Mamy też sporo nauczycieli prowadzących własne kanały edukacyjne: Dawida Łasińskiego- Pana Belfra od chemii, Gosię Brodecką – rapującą biolożkę, czy polonistki Izę i Paulinę, anglistów – Marcina Zaroda. To tylko przykłady. Jeśli nie znajdziemy niczego, co możemy wykorzystać, pozostaje nam zabrać się za to samemu.
Czy nauczanie wyprzedzające, odwrócona klas i odwrócona lekcja, to to samo?
Termin odwrócona lekcja/klasa używany jest zamiennie, ale w znaczeniu modelu zwanego po angielsku flippedclassroom, flip learning itp., a po polsku nauczaniem wyprzedzającym. Natomiast lekcja odwrócona bywa też używana w znaczeniu lekcji prowadzonej przez uczniów. To oczywiście też cenny element procesu uczenia się, ale nie jest to pojęcie tożsame z odwróconą klasą. Klasa odwrócona to też rodzaj nauczania zwanego blended learning albo nauczaniem hybrydowym, czyli łączenia nauczania online, czy za pomocą TIK, z nauczaniem w klasie z nauczycielem. To prawdopodobnie przyszłość edukacji, a nawet obserwując, co dzieje się w sieci, teraźniejszość. Tym bardziej warto zainteresować się tym modelem.
Ten rodzaj nauczania już dość jest popularny na studiach, co nie znaczy, że ten model nadaje się jedynie dla studentów. Profesor Stanisław Dylak wprowadził go na grunt polskich uczelni i nazwał nauczaniem wyprzedzającym. Zdecydowanie starsi uczniowie i studenci się w nim odnajdą, ale moim zdaniem nauczanie tą metodą należy zaczynać jak najwcześniej, już w nauczaniu początkowym. Jak najwcześniej trzeba uczyć uczenia się, samodzielnej pracy, organizowania swojej pracy i budzić poczucie odpowiedzialności za swoją naukę. Warto też wprowadzać technologię do uczenia się już najmłodszych uczniów, choć oczywiście należy zachować tu umiar i zdrowy rozsądek.
Czy możemy obejść się bez TIK-u?
Nauczanie odwrócone to z definicji wykorzystanie technologii przez nauczyciela, do nagrywania lekcji, do wyszukiwania zasobów online, do stosowania narzędzi do prezentacji, do sprawdzania wiedzy. Uczniowie korzystają z technologii, oglądając filmiki edukacyjne w domu, sporządzając notatki, współpracując ze sobą. Możemy korzystać z technologii, prowadząc lekcje z uczniami, kiedy uczniowie wykonują projekty.
Nauczycielowi do tworzenia lekcji przydać się mogą, takie aplikacje jak Edpuzzle czy TedEd – za ich pomocą można tworzyć lekcje z gotowych filmów np. z serwisu youtube, dodając do nich pytania sprawdzające w trakcie oglądania, czy po obejrzeniu. Można też wykorzystać do stworzenia takiego materiału zadanie z plikiem filmowym w learning apps czy portal TedEd.
To, co damy uczniom do przestudiowania nie musi być filmowym wykładem, może to być prezentacja przygotowana przez nauczyciela, czy odszukana w zasobach internetu. Na lekcji przydać nam się mogą narzędzia do tablicy internetowej (jak genial.ly, czy thinglink), ale można je wykorzystać również do zadania pracy w domu. Podobnie przydatny może okazać się padlet czy wakelet do gromadzenia materiałów lub przekazywania linków do odpowiednich stron. Przygotowałam specjalny padlet o odwróconej klasie, na którym znajdziecie strony z informacjami, linki i proponowane narzędzia, również te do sporządzania quizów.
Oczywiście odwróconą klasę możemy też zastosować nie używając TIK. Możemy materiał do nauczenia się w domu wskazać na tradycyjnych nośnikach informacji – podręcznikach, słownikach, encyklopediach, książkach popularno-naukowych. Kiedy zadajemy uczniom do przeczytania lekturę to też stosujemy swego rodzaju odwróconą klasę. Jeśli zadajemy uczniom do obejrzenia film fabularny, to również możemy to nazywać odwróconą klasą, pod warunkiem, że lekcja przeprowadzona na podstawie tego materiału będzie odbywać się w klasie i będzie ćwiczyć określone umiejętności. Istotne jest też, żeby zindywidualizować podejście do tego, co zadajemy uczniom i postawić też na autonomię, pozwolić uczniom na wybór – mogą wybrać artykuł do przeczytania zamiast wykładu filmowego, przeczytać lekturę lub posłuchać audiobooka itd. Możemy też uczniom zadać przeprowadzenie czy obejrzenie doświadczenia, dokonywanie obserwacji czy pomiarów, zadania w terenie, przeprowadzenie ankiety, sondażu itd.
Niezbędne przygotowanie
Istotne jest, by się dobrze do takiej lekcji przygotować. Przygotować i napracować musi się nauczyciel, ale też trzeba przygotować do tego uczniów, czy nawet rodziców. Ważne jest, by komunikować cele, jakie nam przyświecają w stosowaniu tej metody. Chcemy, by uczniowie stawali się odpowiedzialni za swoje uczenie się, za przygotowanie do lekcji, by nauka nie była oparta na zasadzie 3 Z, ale żeby rzeczywiście uczniowie uczyli się tego, co chcą, co uważają za przydatne i wartościowe.
Jak w premierowych filmach trzeba widzów zachęcić do obejrzenia materiału w domu, czy to jakimś zwiastunem, zagadką, pytaniem otwierającym, formą np. przekazaniem linku za pomocą kodu QR. Kolejnym elementem jest forma sprawdzania tego, czego uczniowie uczą się w domu – w aplikacji, która na bieżąco zadaje im pytania, czy w formie pytania na wejście, sporządzenia notatki w domu, rozmowy w klasie. Bardzo dobrze sprawdza się przeprowadzenie krótkiego quizu np. w Kahoocie . Warto też, by to uczniowie stawiali pytania i problemy do rozwiązania i by mieli świadomość, że od tego zależy, co dalej się będzie działo na lekcji. Przygotowanie do takiego modelu to też uczenie jak oglądać i czytać teksty, gdzie szukać informacji, jak sporządzać samodzielnie notatki w różnych formach. Dlatego możemy już z najmłodszymi zacząć od tego, by taką odwróconą lekcję zrobić w klasie, wspólnie oglądając materiał, sporządzając z niego notatkę i dalej pracując w grupach.
Problemy nie do uniknięcia
Co jeśli uczeń mimo przygotowań jednak nie odrobi tej odwróconej pracy domowej – a na pewno się to będzie zdarzać. Mamy wiele rozwiązań. Zawsze musimy mieć plan B, lekcję którą przeprowadzimy na inny temat lub w inny sposób, możemy dać uczniom kolejną szansę i przeprowadzić lekcję w innym terminie, możemy obejrzeć to, co było w domu, w klasie, ale rozmawiać z uczniami, co na tym tracimy, a co mogliby zyskać, gdyby się przygotowali. Zdecydowanie odradzam stawianie ocen, a szczególnie karanie uczniów jedynkami. Dobrym pomysłem jest podział na grupy, które pracują nad różnymi zadaniami, jedna grupa może nadrabiać brak przygotowania, inne robić dodatkowe zadania. A najlepiej sprawdza się sposób, że uczniowie, którzy się przygotowali stają się ekspertami i liderami grup, moderują pracę pozostałych. Już w ten sposób są wyróżnieni za to, że się przyłożyli do pracy w domu. Liczyłabym jednak przede wszystkim na to, że przez pracę tą metodą, ci nieprzygotowani raczej sami będą czuli się niekomfortowo i następnym razem podejmą ten wysiłek.
Oczywiście przede wszystkim rozmawiałabym o tym z klasą i z pojedynczymi uczniami, bo za ich nieprzygotowaniem mogą się kryć różnego rodzaju problemy, z którymi nauczyciel i rodzic musi się zmierzyć. I to jest też odpowiedź na kolejne pytanie – co zrobić z uczniami, którzy nie chcą lub z jakiś względów nie mogą współpracować. Pewien student Polak podczas swych studiów zagranicą spotkał się z takim modelem nauczania i odkrył, że sam traci najwięcej, nie przygotowując się, że traci też na tym grupa w której pracuje. Oczywiście wymaga to już pewnej świadomości, motywacji i zaangażowania, ale warto dać uczniom czas i wybór. Warto sobie też dać czas i zgodę na to, że może nam się nie udać, że uczniowie „nie kupią” tej metody, że może nie jest ona dla wszystkich. Wprowadzanie tego modelu to proces. Ciekawie o tym mówi nauczycielka nauk społecznych Jenn Williams (niestety tylko po angielsku), która po roku pracowania tą metodą, 10 godzinach spędzonych na nagrywaniu 10 minutowej lekcji i 5 godzinach nad kolejnymi, może mówić jedynie o częściowym sukcesie.
Kiedy zacząć i jak często prowadzić takie lekcje, czy na każdym przedmiocie?
Zaczynać trzeba od uczenia uczenia się i to jak najwcześniej. Dajemy uczniom na to przestrzeń, pozwalamy na wybór, na decydowania i stawianie celów. Na każdym przedmiocie i etapie nauczania. Amerykańska szkoła, która wprowadziła w całej szkole ten model zaczęła od treningów sportowych. Trener nagrywał swoje lekcje pokazowe, uczniowie z przepisami też zapoznawali się w domu, na zajęciach był czas, by ćwiczyć z każdym uczniem. W efekcie cała szkoła przestawiła się na taki model. Można więc ten model wprowadzić w całej szkole, na każdej lekcji, można pracować tą tylko okazjonalnie, od czasu do czasu. Warto zaplanować sobie taką jedną lekcję lub cykl lekcji, np. projekt. Na wstępnym etapie można zastosować tylko jako część lekcji.
Warto pamiętać o cyklu Kolba i że stosując model odwróconej lekcji zaczynamy od teorii do przyswojenia w domu w tempie indywidualnym dla każdego ucznia, tu też rodzice mogą zapoznać się z tym, czego dziecko się uczy w szkole i pomóc w takiej pracy domowej efektywniej niż gdy dostają zadanie, z którym ani dziecko, ani rodzic nie może sobie poradzić. W klasie mamy czas na zastosowanie teorii w praktyce, na doświadczanie, ćwiczenia, rozwiązywanie zadań praktycznych ( Katie Gimbar mówi nawet o 90% czasu poświęconego na praktyczną stronę), po czym następuje istotny etap jakim jest refleksja – czego się dowiedzieliśmy, nauczyliśmy. Warto by była też to refleksja na temat samej metody.
Zmiana roli nauczyciela i zmiana roli ucznia
Najważniejsza dla mnie i najbardziej podstawowa rzecz to zmiana roli nauczyciela i ucznia. Dzięki tej metodzie właściwie zastosowanej uczniowie uczą się inaczej, stają się odpowiedzialni za swój proces uczenia się, ale możliwe jest to tylko przy wycofaniu się nauczyciela z tej tradycyjnej roli przekazywania wiedzy. Oczywiście nadal ją przekazuje sam za pomocą wykładu nagranego dla uczniów, przygotowanego dla uczniów lub pieczołowicie wybranego, ale także w kontakcie z małą grupą uczniów lub w kontakcie indywidualnym z uczniem. Nauczyciel musi jednak zorganizować cały ten proces, przygotować właściwe środowisko, zadbać również o techniczną i technologiczną stronę lekcji, o zapewnienie uczniom dostępu do materiałów. Musi dobrze diagnozować swoich uczniów, ich mocne i słabe strony, pomagać im wyznaczać ich własne cele i wspierać w ich osiąganiu, jest modelem tego jak się uczyć (również na własnych błędach!), przewodnikiem. Wymaga to indywidualizacji i dobrze zorganizowanej pracy uczniów w grupach. Nauczyciel musi być ekspertem, nie tylko w swoim przedmiocie, musi być ekspertem procesu uczenia. No i musi być refleksyjnym praktykiem w działaniu. Działać i swoje działanie poddawać refleksji.
Podsumowując
Trzeba odwrócić nie tyle model lekcji, ale myślenie o nauczaniu, roli nauczyciela i ucznia. Trzeba zadawać z sensem i uczyć z sensem. Technologia nas nie zastąpi, nie wystarczy wskazać za pomocą e-dziennika czy wysłać pocztą elektroniczną uczniowi i rodzicom linki albo numery stron z podręcznika, trzeba obudzić w uczniach chęć do uczenia się, zapał i zaangażowanie, bazować na jego pasjach, zainteresowaniach, zadbać o relacje i dobrą komunikację. Uczenie hybrydowe, łączenie nauczania online z uczeniem w klasie, nie ma prowadzić do ograniczenia roli nauczyciela, wręcz przeciwnie, to jedynie mądry i refleksyjny nauczyciel będzie w stanie wykorzystać technologię i nowoczesne media, by zarazić swoją pasją i miłością do uczenia się. I na pewno nie uda mu się dotrzeć do wszystkich. Warto w tym trudnym czasie wzbudzić w sobie refleksję nad tym, jakim nauczycielem chcę być i czego i dlaczego chcę nauczyć, kim są moi uczniowie, jakie mają potrzeby, czego oczekują, a czego wcale nie chcą. Dzięki technologii możemy odkryć ludzką stronę uczenia się, jeśli będziemy widzieć ludzi po dwóch stronach ekranów.
O autorze
- Jak daleko jest z Goleniowa do Białegostoku - 11 sierpnia 2023
- Plecak pełen inspiracji - 11 sierpnia 2022
- Podlaskie Wieczorynki Edukacyjne – Nauczyciel wieczorynkową porą - 4 lutego 2022
5 odpowiedzi na “Odwrócona klasa online – zmiana roli ucznia i nauczyciela”
Polecam komentarz do tej wypowiedzi na EduNews:
https://www.edunews.pl/nowoczesna-edukacja/e-learning/4978-odwrocona-klasa-online-zmiana-roli-ucznia-i-nauczyciela
Maciej M Sysło
Bardzo ciekawy i treściwy jak dla mnie artykuł.
Uczenie tą metodą nie jest takie łatwe. Raz, że nasz system oświatowy tego nie ułatwia, bo jak mam wymagać samodzielnego przygotowania do lekcji skoro rodzice zarzucą mi, że nie wprowadziłem materiału na lekcji a już wymagam?
Po drugie większość nauczycieli nie jest guru IT i gubi się w gąszczu rozwiązań. Dlatego potrzebna jest odpowiednie oprogramowanie, proste w użyciu, które umożliwiłoby skupienie się na przygotowywaniu treści i pracy z uczniem. Takie jak Moodle tylko łatwiejsze w obsłudze i bardziej dopasowane do potrzeb. Dlatego programuje sobie taką platformę sam. 🙂
Dzień wcześniej, niż komentarz p. M. Sochackiego wysłałem swój komentarz.
Nie widać go tutaj, ani nie dostałem żadnej odpowiedzi.
Czy zostanie opublikowany?
Maciej M Sysło
Panie profesorze, jak widać komentarze się pojawiły. Pozdrawiamy.
Dzięki, proszę usunąć może ten mój drugi komentarz.
Maciej M Sysło